To nie zarzut, bo Lidell nie jest hochsztaplerem przebierającym się w cudze łaszki, tylko oryginalnym i pewnym swego talentu muzykiem. Mierzy tak wysoko, jak się da.
Ostre i „wypchnięte” do pierwszego rzędu gitary w „Completely Exposed” przynoszą zaskakujący efekt – rzężą ostro, nadając utworowi klimat prymitywnego bluesa, a tę surowość Lidell dodatkowo podkreśla ciężkimi bitami.
Powstaje przedziwny futurystyczny rhythm and blues: naturalistyczny, przesycony emocjami i wciągający. W „She Needs Me” słychać już „satynowe” aranżacje, typowe dla soulowych pościelówek pulsujących erotycznym napięciem.
Lidell sięga po inspiracje z przełomu lat 80. i 90., gdy Prince aranżował i produkował ponadczasowe arcydzieła popu. „She Needs Me” sączy się niespiesznie, perkusja pracuje w zwolnionym tempie, a użyte z rozmysłem klawisze tworzą tyle romantyczną, co kiczowatą mgiełkę.
„I Wanna Be Your Telephone” to już gorąca klubowa muzyka, mocna i wyrazista, naszpikowana elektronicznymi brzmieniami, wzbogacona niesfornym i zaskakującym wokalem Lidella – całość wypada niebanalnie i pozwala wyobrazić sobie, czym byłby pop oderwany od sztampy.