Przyznam się od razu: nie znosiłem gołębi. Są ich miliony, a każdy z nich posiada wyjątkową zdolność do ozdabiania naszych samochodów, placów, a także nas samych. Dla ptaka produkującego rocznie 10 kilogramów odchodów to nic trudnego. Do dziś pamiętam z dzieciństwa balkon rodziców, który po wizytach gołębi – dopóki nie zdecydowali się go oszklić – przypominał stajnię Augiasza. Potrafią uprzykrzyć życie. Często wydaje się, że jedynie przeszkadzają i gdyby zniknęły z miejskiego krajobrazu, niektóre skwery i pomniki odzyskałyby dawny blask.
Film „Genialne gołębie” pokazuje te ptaki z zupełnie innej perspektywy. To znakomici nawigatorzy, mistrzowie lotów o fenomenalnych zdolnościach adaptacyjnych, które pozwalają im przetrwać w miastach.
W starożytności ludzie oddawali im cześć. Dla Sumeryjczyków były wysłannikami bogów. A dla Greków i Rzymian symbolem płodności. Na uznanie zasłużyły podczas II wojny światowej, gdy wsławiły się wykonywaniem misji kurierskich przez kanał La Manche. Obecnie wnikliwie przyglądają im się naukowcy, próbując zgłębić tajniki ich budowy.
Gołębie do perfekcji opanowały piekielnie trudną sztukę pionowego wzbijania się w powietrze. Tę zdolność – bez której nie przetrwałyby w mieście – zawdzięczają mocy potężnych skrzydeł i szkieletowi z kości pneumatycznych. „Gołębie można więc porównać do ferrari, pod którego maską kryje się potężny silnik, zapewniający fantastyczne przyspieszenie, a potem równą pracę przez wiele kilometrów” – słyszymy w filmie. Podczas lotu wykonują pracę, która wymaga siły ciężarowca i wytrzymałości maratończyka. Mimo że są niepozorne, imponują muskulaturą. Ich mięśnie klatki piersiowej – odpowiedzialne za lot – stanowią aż 30 procent masy ciała. U innych ptaków jest to o 10 procent mniej.
Oczy gołębia mają 340-stopniowe pole widzenia – widzą również to, co dzieje się za nim. Na dodatek rejestrują fale dźwiękowe o niskiej częstotliwości, co pozwala im wcześniej usłyszeć m.in. odgłosy nadchodzącej burzy.