Edyta Bartosiewicz zaśpiewa na Orange Warsaw Festival

Bartosiewicz zaśpiewa w sobotę na Orange Warsaw Festival. Wokalistka wraca po dekadzie milczenia. W listopadzie ma wreszcie wydać album

Aktualizacja: 26.08.2010 14:43 Publikacja: 25.08.2010 01:32

orange Warsaw festival

orange Warsaw festival

Foto: Rzeczpospolita

O comebacku Bartosiewicz mówiło się co najmniej od ośmiu lat. Mimo to jedna z najoryginalniejszych polskich kompozytorek i autorek milczała.

[srodtytul]Dopieszczanie płyty[/srodtytul]

Pojawiały się dziesiątki najbardziej sensacyjnych plotek o problemach osobistych. Pewne, że dopieszczała płytę, o co zawsze były awantury.

[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?qtype=basicForm&q=Bartosiewicz&subQuery=&searchCategory=all&x=0&y=0]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]

– Zaplanowaliśmy wywiad z Edytą na dzień premiery nowego albumu – wspomina Wiesław Weiss, naczelny „Teraz Rock”. – Rozmowę opublikowaliśmy. Płyta ukazała się rok później!

– Kiedy zaprosiłem ją do współpracy w 2006 r., Edyta prezentowała mi swoje piosenki – opowiada Tomasz Stańko. – Mówiła, że lubi je dopieścić. Z muzyką, którą tworzy, tak się pracuje. To improwizacja rozciągnięta w czasie. Najbardziej cenię kompozytorską oryginalność Bartosiewicz. Słuchając polskich muzyków, łatwo wskazać podobieństwa z zachodnimi gwiazdami. Od początku przemawiała niepowtarzalnym językiem. Zaskakiwały mnie jej muzyczne rozwiązania. Proste, ale takie są właśnie najtrudniejsze.

– Edyta jest ambitna, ale jej perfekcjonizm o mało nie przerodził się w dożywotnią izolację – mówi Muniek Staszczyk. – Tłumaczyła mi, że czuje się zablokowana. Ciągle zmieniała aranżacje piosenek. Kasowała nagrane już partie wokalne. A wielu ludzi czekało na jej płytę.

– Wracam! – powiedziała w końcu na antenie TVN, organizatora Orange Warsaw Festival. – Jestem winna fanom prawdę o ostatnich latach. O wszystkim opowiem, kiedy ukaże się płyta „Tam, dokąd zmierzasz”.

Wstępny termin ustalono na listopad.

Przygodę z muzyką zaczęła, gdy dostała od ojca gitarę akustyczną. Miała dziesięć lat.

– Wracałam ze szkoły i potrafiłam śpiewać godzinami przeboje Abby, które odtwarzałam na adapterze Mister Hit – mówiła mi w 1998 r.

W stołecznym liceum Kopernika fascynowała się siatkówką.

– Interesował mnie też angielski. Jak większość najlepszych uczniów w mojej klasie, poszłam na handel zagraniczny w warszawskiej SGPiS.

Nie dawał jej satysfakcji. Wyjechała do Londynu. Przeżyła trudne chwile. Pracowała jako kelnerka, pomoc w sklepie. Grała i śpiewała na ulicy. Po powrocie do Polski rzuciła studia.

– Nauka ekonomii socjalizmu była bez sensu. Większość wykładów przesiedziałam w kawiarni. Potem odbijałam notatki na ksero. Traciłam czas.

[srodtytul]Numer jeden[/srodtytul]

Pierwszym zespołem, w którym dała się zauważyć w Jarocinie, było Holloee Poloy.

– W grupie panowały chore układy. Męskie. A ja nie piłam piwa, nie paliłam jointów.

Już solowy debiutancki album Edyty Bartosiewicz „Love” (1992) był artystycznym sukcesem. Fanów przywykłych do wcześniejszego, bluesrockowego repertuaru w typie ekspresji Janis Joplin zaskoczyła lirycznymi, eterycznymi poprockowymi kompozycjami.

– Unikałem współpracy z wokalistkami – wspomina nagrania Jan Borysewicz. – Ale Edyta przyjechała do mnie z gitarą, zagrała kilka piosenek i urzekła mnie. Nie miałem wątpliwości, że ma wielki talent, wyjątkową barwę głosu oraz charyzmę.

Przełom w jej karierze przyniosła druga płyta „Sen” (1994) z polskojęzycznymi piosenkami.

– Gdy Bartosiewicz śpiewała po angielsku, jej muzyka była dla mnie nijaka – powiedział mi Tadeusz Nalepa po premierze. – Teraz jest dla mnie poprockowym numerem 1 w Polsce.

Premierom kolejnych płyt towarzyszyły metamorfozy wizerunku. Wygoliła brwi w paski. Potem utleniła krótko obcięte włosy.

– Mój wygląd traktuję jak muzykę – serio i naturalnie – tłumaczyła.

Media dociekały, dlaczego interesuje się numerologią.

– Nie czuję się pewna siebie i chcę sprawdzić, co przyniesie los – tłumaczyła mi. – Ale nie zamierzam rozwijać swoich psychotycznych skłonności. Chcę czasami być głupim, nieświadomym człowiekiem – nie wiedzieć wszystkiego.

W „Na nic gniew” śpiewała: „Widziałam kiedyś dłoń/ Czytałam z niej/Splątanych linii

los zasmucił mnie/Zgubionej gwieździe chłód odebrał moc/

Wielką moc”.

Już na pierwszej płycie pojawiły się charakterystyczne dla późniejszych tekstów tematy. Był wśród nich strach. „W twych oczach widzę tylko lęk, tak patrzy tylko strach (...)./Czy wiesz, jak łatwo poddać się?/Jak łatwo zwyczajny lęk zmienić w obłęd? („Zabij swój strach”).

Pisała o lęku przed końcem miłości: „Gdy ciebie zabrak-

nie i ziemia rozstąpi się,/ W nicości trwam,/Gdy kiedyś odejdziesz,/Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też” („Ostatni”).

Kolejny zwrotny punkt stanowił album „Dziecko” (1997 r.)

– Odnalazłam siebie jako kobietę, odkryłam, że potrafię być zmysłowa i seksualna – mówiła „Rz”. – Wcześniej ukrywałam swoją kobiecość.

Przyznała, że jej albumy układają się w melodramat, lecz zastrzegała, że nie chodzi o ekshibicjonizm, bo nie jest szczera do końca. W lipcu potwierdziła, że jej teksty były bardziej autobiograficzne, niż mówiła.

[srodtytul]Życzenia powrotu[/srodtytul]

„Wodospady” (1998) były pierwszym albumem, którego nie nagrała z mężem Leszkiem Kamińskim. Rozstali się. Nad piosenkami pracował Rafe McKenna (Blur, Pulp, Radiohead).

Im bliżej do premiery, tym głośniej mówiło się o wyjeździe Edyty na Zachód.

– Nagrywam anglojęzyczne wersje starszych utworów – mówiła „Rz”, zaznaczając, że nie chce rozmawiać o zagranicznej karierze, dopóki nie wydarzy się nic konkretnego.

Nie wydarzyło się. Zniknęła z estrady. Bez jej zgody ukazała się składanka „Dziś są moje urodziny” (1999) z dwiema nowymi kompozycjami „Wiek XXI” i „Mistrz”. Pomagała innym.

Anita Lipnicka przed wydaniem trzeciego albumu w 2000 r. opowiadała mi, że kiedy była załamana i myślała, że już tylko będzie gotować obiady do końca życia, Edyta doładowała ją pozytywną energią.

– Poprosiłem Edytę tylko o piosenkę – mówi Krzysztof Krawczyk. – Tymczasem „Trudno tak”, rzecz o trudnej miłości, której mimo wszystko nie można zmarnować, zaśpiewaliśmy razem. Myślę, że Edyta szykuje nam niespodziankę. Długo pracowała nad nową płytą, bo wiele od siebie wymaga.

– Duże wrażenie zrobił na mnie „Szał” – wspomina Kazik Staszewski. – Kiedy w 2000 r. potrzebowałem kobiecego głosu do „Czterech pokoi”, wybór padł na Bartosiewicz. Byłem pod wrażeniem jej profesjonalizmu. Natychmiast zaproponowała nam kilka interpretacji do wyboru. Dzięki jej osobowości i umiejętnościom wokalnym piosenka stała się hitem.

Jak podkreśla Kazik, z takiej funkowej strony, jaką pokazała w duecie z nim, mało kto ją znał, choć już wcześniej wykonała z Acid Drinkers zwariowaną wersję „Seek and Destroy” Metalliki. To wtedy Titus powiedział: „Ona ma power!”.

– Litza też był pod wrażeniem – mówi Kazik. – Żartował, że gdyby nie miał żony, wybór małżeński byłby oczywisty.

– Zaprosiłem Edytę na nasze tradycyjne listopadowe koncerty w Stodole w tym roku – opowiada Muniek Staszczyk. – Choć się wahała, ostatecznie wyraziła zgodę. Teraz okazało się, że jednak pracuje nad płytą. Z jednej strony żałuję, z drugiej się cieszę. Jej albumy robiły wrażenie. Jest znakomitą autorką – polskim Dylanem w spódnicy. Trzymam za nią kciuki.

– Edyta może osiągnąć jeszcze silniejszą pozycję niż przed laty – mówi Jan Borysewicz. – Musi tylko uwierzyć, że comeback się uda. Życzę jej tego z całego serca.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail doautora [mail=j.cieslak@rp.pl]j.cieslak@rp.pl[/mail][/i]

[ramka][b]Program[/b]

Edyta Bartosiewicz wystąpi na Orange Warsaw Festival w roli gwiazdy dnia. W sobotnim programie imprezy jej comeback poprzedzi słynna Courtney Love, wdowa po Kurcie Cobainie, na czele zespołu Hole. Wcześniej zagrają Kumka Olik, Kim Nowak i White Lies. W niedzielę zaśpiewają Aura Dione, Lisa Hannigan, Monika Brodka, Mika, Agnieszka Chylińska i Nelly Furtado. Początek obu koncertów o godz. 14.30. Więcej o weekendowym (28 – 29.08) festiwalu na warszawskim Torze Służewiec [link=http://www.orangewarsawfestival.tvn.pl]www.orangewarsawfestival.tvn.pl[/link][/ramka]

O comebacku Bartosiewicz mówiło się co najmniej od ośmiu lat. Mimo to jedna z najoryginalniejszych polskich kompozytorek i autorek milczała.

[srodtytul]Dopieszczanie płyty[/srodtytul]

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"