Rosjanin ma 18 lat, ale wygląda znacznie młodziej, jak chłopiec, który dopiero staje się mężczyzną. Drobny, nieduży z burzą blond loków sprawia wrażenie, jakby zagubił się we wnętrzu Filharmonii i przypadkiem wyszedł na estradę. Kiedy jednak Nikołaj Chozjainow siada za fortepianem, dokonuje się w nim cudowna przemiana. W trudnym, trzecim etapie Sonatę b-moll zagrał jak dojrzały mężczyzna, który wie, jak wyrazić rozpacz i cierpienie. Nic dziwnego, że zaczęto w nim upatrywać kandydata do zwycięstwa.
Tych nadziei nie potwierdził w sposób jednoznaczny wtorkowym występem. Oczywiście, Koncert e-moll w jego wykonaniu miał momenty fascynujące: pięknie zagrany liryczny temat części pierwszej, urzekająca delikatnością Romanca czy perliste pasaże finałowego Ronda. A jednak tej interpretacji brakowało spójności, zdarzały się momenty, po których pianista po prostu przemykał, nie mając na nie pomysłu. Nikołaj Chozjainow nie poradził sobie też z dźwiękiem fortepianu. Uczestnicy konkursu mają do wyboru cztery instrumenty, każdy innej marki. Większość decyduje się na tradycyjnego, sprawdzonego od ponad 150 lat Steinwaya, Rosjanina urzekł natomiast fortepian Yamahy, który ma metaliczne, ostre brzmienie. Trzeba sporego doświadczenia, by je ocieplić. On zaś nie bardzo wiedział, jak to uczynić podczas występu z orkiestrą.
Rosjanin to nastolatek niezwykle utalentowany, wręcz ocierający się o genialność. Kiedy dojrzeje, pozna lepiej życie, może stać się wielkim artystą. Ciekawe, jak na tym etapie rozwoju oceni go konkursowe jury.
Pianistą w pełni dojrzałym jest natomiast 25-letni Ingolf Wunder. U warszawskiej publiczności ma kredyt zaufania, spora jej część pamięta go z konkursu przed 5 laty, kiedy nie został dopuszczony do finału, co wzbudziło wiele kontrowersji. Nie zmarnował czasu między konkursami, dziś gra o klasę lepiej. Ingolf Wunder jako jedyny z siódemki już grających finalistów zagrał w finale bez wpadek i wyraźnych błędów. Koncert e-moll miał wyważoną narrację, bez interpretacyjnych szaleństw, ale ani przez moment nie nużącą. On zaś czuł się w nim tak pewnie, że mógł sobie pozwolić na rzecz dla innych niedostępną: piękne cieniowanie dźwięku. Szaleństwo, jakie wybuchło na widowni po jego występie, było więc w pełni uzasadnione.
We wtorek Koncert e-moll zagrała również Rosjanka Julianna Awdiejewa. Reprezentuje typ tzw. pianistyki konkursowej, pewnej, bez wahań i eksperymentów, technicznie sprawnej, a momentami wręcz perfekcyjnej. Jest to jednak gra, która ani przez moment nie zaskoczy słuchacza.