Ja już niczego nie muszę się bać. Po pierwsze wiem, jak bardzo krucha jest miłość show-biznesu. Po drugie mam 24 lata, ale – proszę mi wierzyć – niemało trudnych chwil w życiu przeżyłem. Zaręczam, że nie przewróci mi się w głowie.
[b]A jak się pan czuje w takich miejscach, jak choćby luksusowy Hotel du Cap, w jakim mieszkał pan podczas ostatniego festiwalu w Cannes?[/b]
Fajnie. Nie płaciłem za to wszystko, dostawałem za darmo drinki, szlafroki i supermodne okulary przeciwsłoneczne. Ale to nie jest mój świat. Ja zresztą nie bywam na festiwalach. To był dopiero mój trzeci. Przedtem raz byłem w Cannes i raz w Sundance. Więc jeszcze się do tego luksusu nie przyzwyczaiłem. Pani nie wierzy, że pozostałem skromnym facetem... A ja naprawdę nie żyję jak multimilioner. No, owszem, namiętnie chodzę na mecze Dodgersów, uwielbiam baseball i jestem absolutnym fanem tej drużyny. Mam chwile, gdy czuję lekkie wyrzuty sumienia, że za dużo na te bilety wydaję. Ale poza tym nie mam wielkich wymagań. Urlopy spędzam w prostych warunkach, a moją ulubioną rozrywką jest oglądanie filmów.
[b]Ale jednak różne wybryki się panu zdarzyły. Był pan kilka razy zatrzymywany przez policję.[/b]
Wstydzę się tego. Tak naprawdę nic strasznego się nie działo. Raz jechałem za szybko, innym razem poszedłem podpity do sklepu i nie dałem się wyprosić ochronie. Kiedy indziej znów zapaliłem papierosa w miejscu, w którym nie wolno palić. Kiedyś nikt by o tym nie wiedział, ale dzisiaj jestem za bardzo rozpoznawalny i zaraz zaczyna się szum. Już sobie obiecałem, że przestanę popełniać idiotyczne błędy i zachowywać się jak gówniarz.
[b]Boi się pan, że dobra passa może się skończyć?[/b]
Niczego się nie boję. Pieniędzy wystarczy mi do końca życia. Ba! Nie byłbym w stanie wydać tego, co zarobiłem, nawet gdybym miał przed sobą dwa życia.
[b]A marzenia? Ma pan jakieś?[/b]
Mam świadomość, że nie jestem superzdolny, znam w moim pokoleniu aktorów znacznie bardziej błyskotliwych. Więc chciałbym się rozwijać. Mam też mnóstwo innych marzeń. I nadzieję, że tak szybko się one nie spełnią. Że nie powiem sobie: „Jestem człowiekiem sukcesu, o nic już nie muszę walczyć”. Taka świadomość oznacza dla aktora śmierć za życia. Na szczęście, na razie mi to nie grozi. Czuję się 24-letnim chłopakiem, na początku drogi.
[ramka]
[b]Shia LaBeouf[/b]
Można go jeszcze oglądać na ekranach w „Wall Street 2. Pieniądz nie śpi”. W filmie Olivera Stone’a zagrał młodego maklera giełdowego, partnerując Michaelowi Douglasowi.
Jest dziś na topie. Niedawno w rankingu „Forbesa” został uznany za aktora, który najbardziej ze wszystkich hollywoodzkich gwiazd jest wart swej gaży. Jeden dolar wydany na jego honorarium przynosi producentom 81 dolarów wpływów. Kolejne miejsca zajęli: Ann Hathaway (64 dolary) i Daniel Radcliffe (61 dolarów). 24-letni Shia, który wychował się w biednej dzielnicy Los Angeles Echo Park, zadebiutował w serialach Disney Channel jako dwunastolatek. Dzisiaj ma na swoim koncie kilkanaście filmów fabularnych, m.in. „Bobby”, „Aniołki Charliego. Zawrotna szybkość”, „Eagle Eye”, „Na fali”. Sławę przyniosła mu rola Sama Witwicky’ego w „Transformersach”. Zagrał też ważną rolę w „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” Stevena Spielberga. Jego najbliższa produkcja to „Transformers 3. The Dark of the Moon”, która ma trafić do kin w lipcu 2011 roku.
Od czasu zdjęć do „Wall Street 2” Shia LaBeouf spotyka się z brytyjską aktorką Carey Mulligan, nominowaną do Oscara za rolę w „Była sobie dziewczyna”. [/ramka]
Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki | 20.20 | TVP 1 | SOBOTA