Chick Corea świąteczny koncert w archikatedrze

Amerykański pianista Chick Corea urzekł publiczność wypełniającą Archikatedrę św. Jana Chrzciciela w Warszawie chwytliwą melodyką standardów i własnych kompozycji.

Publikacja: 28.12.2010 10:38

Chick Corea świąteczny koncert w archikatedrze

Foto: ROL

Poniedziałkowy koncert „Świątecznie Warszawie” był piątym z cyklu organizowanego przez Stołeczną Estradę w czasie świat Bożego Narodzenia i trzecim z kolei odbywającym się w Archikatedrze na Starym Mieście. Miejsce to dla muzyki wyjątkowe, a jego piękno wydobyte przez specjalne oświetlenie podkreślił Chick Corea już w powitaniu z publicznością. 69-letni pianista wyszedł na scenę zbudowaną przed ołtarzem w kurtce i w rękawiczkach.

– Muszę się rozgrzać – powiedział siadając do klawiatury. Mimo zmarzniętych dłoni potrafił wydobyć z fortepianu nastrojowe dźwięki jednoznacznie kojarzące się z kolędami i nastrojem Bożego Narodzenia. Balladowy temat „Waltz for Debby” był hołdem dla kompozytora i pianisty Billa Evansa, z którego stylem Corea jest kojarzony od początku swojej kariery.

– Dwóch innych wielkich pianistów inspiruje mnie od lat, to Thelonious Monk i jego bliski przyjaciel Bud Powell. Chciałbym zagrać kilka tematów z ich repertuaru - zapowiedział.

Wybrał najpopularniejszy standard Monka „Round Midnight” skupiając się na jego pierwszej, romantycznej części. W bogatej karierze pianisty standardy zajmują nie mniej ważne miejsce niż jego własne kompozycje. Krytycy podkreślają, że Corea po okresie fascynacji jazz-rockiem i fusion nagrał najlepsze swoje płyty interpretując właśnie standardy. A wyrafinowane pod względem harmonii kompozycje Monka i Powella są dla Chicka Corei dużym wyzwaniem.

Ci, którzy znają je z nagrań mniejszych i większych zespołów pianisty, musieli zauważyć, że dopiero w solowej interpretacji można było delektować się jego wirtuozerią. Corea w idealny sposób połączył w swej grze dynamiczną rytmikę z liryką melodii.

To wyróżnia go spośród jazzowych mistrzów fortepianu i stawia obok najwybitniejszych: Keitha Jarretta, McCoy Tynera i Herbiego Hancocka. Dopiero po trzech standardach klasyków nowoczesnego jazzu: Monka i Powella Corea przyznał, że się rozgrzał, podobnie jak instrument, który wymagał strojenia.

Zaskoczeniem był wybór kolejnego kompozytora - Aleksandra Skriabina. – Zapraszam do mojego pokoju ćwiczeń – powiedział pianista. Kompozycje rosyjskiego romantyka i ekspresjonisty zabrzmiały bardzo jazzowo. Gdyby ich nie zapowiedział, miłośnicy jazzu mogliby je wziąć za własne utwory Corei. To przykład, jak doskonale połączył w swej grze klasykę i jazz. Na koniec tego fragmentu występu pokazał publiczności nuty z nazwiskiem Skriabina na dowód tego, czyje kompozycje wykonał.

W solowej pianistyce Chicka Corei znaczące miejsce mają utwory z cyklu „Children’s Songs”. – To portrety dzieci. Jest ich dwadzieścia i teraz zagram kilka z nich – zapowiedział artysta. Co było zaskakujące, wykonał je niemal dokładnie tak, jak zostały nagrane w 1984 roku śledząc rozłożone na fortepianie nuty.

„Children’s Songs” to przede wszystkim urzekające swą prostotą melodie, w których opisał różne charaktery dzieci. Niektóre są bardzo krótkie z ledwo zaznaczoną linią melodyczną, inne mają rozbudowaną strukturę i te wzbogacił o improwizacje.

– Przed koncertem zastanawiałem się z żoną Gale, jak podkreślić ten szczególny czas i miejsce. I razem wymyśliliśmy, że zaproszę was do współpracy. Wiem, że Polacy kochają muzykę i potrafią śpiewać – zapowiedział ostatni fragment koncertu. Podzielił męską część publiczności na dwa głosy, a żeńską na trzy. To umożliwiło mu stworzenie ogromnego chóru, który co prawda śpiewał nieskomplikowane partie, ale znakomicie uzupełniał improwizacje pianisty.

Ciekawsza była druga część tego wspólnego przedsięwzięcia, kiedy publiczność śpiewając „lalala” powtarzała partie fortepianu, coraz dłuższe i bardziej skomplikowane. A gromki, pięciogłosowy chór pod kierunkiem amerykańskiego artysty zakończył koncert.

Tegoroczne występy pianistów Vijaya Iyera, Herbiego Hancocka i Chicka Corei w Warszawie dały nam bogaty obraz jazzowej pianistyki we współczesnym jazzie. Jeśli dodać to tego występy: McCoy Tynera w Bielsku-Białej, Brada Mehldaua w Gdańsku, Gonzalo Rubalcaby w Kaliszu mieliśmy obfity we wrażenia rok jazzowych pianistów w Polsce.

Poniedziałkowy koncert „Świątecznie Warszawie” był piątym z cyklu organizowanego przez Stołeczną Estradę w czasie świat Bożego Narodzenia i trzecim z kolei odbywającym się w Archikatedrze na Starym Mieście. Miejsce to dla muzyki wyjątkowe, a jego piękno wydobyte przez specjalne oświetlenie podkreślił Chick Corea już w powitaniu z publicznością. 69-letni pianista wyszedł na scenę zbudowaną przed ołtarzem w kurtce i w rękawiczkach.

– Muszę się rozgrzać – powiedział siadając do klawiatury. Mimo zmarzniętych dłoni potrafił wydobyć z fortepianu nastrojowe dźwięki jednoznacznie kojarzące się z kolędami i nastrojem Bożego Narodzenia. Balladowy temat „Waltz for Debby” był hołdem dla kompozytora i pianisty Billa Evansa, z którego stylem Corea jest kojarzony od początku swojej kariery.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"