Po raz pierwszy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wystartuje na Śląsku – 320 metrów pod ziemią, w zabytkowej zabrzańskiej kopalni Guido. Na finał wydrukowano aż 30 mln czerwonych serduszek. – Bądźmy razem – nawoływał w piątek w Chorzowie dyrygent WOŚP Jerzy Owsiak. – Mieliśmy traumatyczny rok. Myślę, że tym bardziej chcemy być razem.
Na rzecz nefrologii dziecięcej Orkiestra grała już dziesięć lat temu, ale – jak podkreśla Owsiak – sprzęt już się zużył, a nikt nie kupił nowego. Jeżeli uda się zebrać tyle, ile rok wcześniej, czyli ok. 41 mln zł, to możliwy będzie i zakup urządzeń, i prowadzenie pięciu narodowych programów medycznych.
120 tysięcy wolontariuszy, a wśród nich debiutujący w tej roli muzyk Zbigniew Hołdys – będzie zbierać pieniądze w całej Polsce, ale i za granicą.
Bo datki zbierane będą także w Chicago, Berlinie czy irlandzkim Limericku. Wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy, którzy chcą wesprzeć chore dzieci. W Chicago wsparli Orkiestrę nawet koszykarze słynnych Byków, którzy ofiarowali na aukcję piłkę z autografami członków drużyny.
W Chorzowie na rzecz WOŚP na Śląsku licytowane będą m.in.: wagonik z węglem przekazany przez Katowicki Holding, maluch w barwach WOŚP, krzesełko z nieistniejącej chorzowskiej kolejki linowej, piłka szmacianka uszyta przez legendarnego piłkarza chorzowskiego Ruchu Gerarda Cieślika i butelka wina z autografami aktorów serialu „Ranczo”.