Wydany w zeszłym roku album „High Violet” w wielu podsumowaniach, m.in. na łamach prestiżowego magazynu „Q”, został okrzyknięty płytą roku 2010.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/high-violet-the-national,prod58243800,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
W 2008 r. grupa zdecydowała się zaangażować w polityczną kampanię popierającą Baracka Obamę. Muzycy sprzedawali na koncertach koszulki z jego podobizną i podpisem „Mr November”, a fragment piosenki „Fake Empire” z poprzedniego albumu „Boxer” (2007) znalazł się w klipie „Signs of Hope and Change” promującym dzisiejszego gospodarza Białego Domu.
Dziś zespół odżegnuje się od politycznego zaangażowania. Trudno się dziwić: zrobili swoje i nie chcą mieć z brudną polityką nic wspólnego. Grupa imponuje skromnością i normalnością. Gra muzykę melancholijną, a jednak nie chce być traktowana jako zespół ogarnięty depresją. Wokalista Matt Berninger opowiada, że ma normalną rodzinę, ironizując, że od czasu do czasu go wkurza, ale nie widzi powodu, by ścigać się z innymi artystami w konkursie na największe załamanie nerwowe świata, co modne jest od czasu Joy Division i The Cure.
Za kompletną herezję w środowiskach alternatywnych trzeba zaś uznać wypowiedź Berningera zamieszczoną m.in. na łamach „Teraz rock”. Mówiąc o gali magazynu „Q”, najmilej wspomina spotkanie z sir Paulem McCartneyem, który dla postpunkowych środowisk jest symbolem burżuazyjnego bogactwa.