Prawdziwe męstwo braci Coen otwiera Berlinale

Uroczysty pokaz "Prawdziwego męstwa" braci Coen otworzył wczoraj festiwal filmowy w Berlinie - pisze Barbara Hollender z Berlina

Publikacja: 10.02.2011 18:36

Bracia Ethan i Joel Coenowie – twórcy „Prawdziwego męstwa”

Bracia Ethan i Joel Coenowie – twórcy „Prawdziwego męstwa”

Foto: AFP

To była atrakcyjna inauguracja. Joela i Ethana Coenów nazywano dziwakami zza kamery, braćmi Grimm z Minnesoty. Niezależni, trochę zwariowani i niepokorni, uprawiają swoje autorskie kino nie na uboczu, w świecie producentów niezależnych, lecz w samym środku Hollywood.

[wyimek] [link=http://www.rp.pl/galeria/515407,1,610412.html]Zobacz galerię zdjęć z Berlinale [/link][/wyimek]

– Dla nas samych jest to zaskoczenie – mówią. – Przeżyliśmy szok, kiedy jednego dnia znaleźliśmy się na gali rozdania Oscarów, wśród różnych gigantów kina. I myśleliśmy: "Jak my się tu, do cholery, dostaliśmy?".

[wyimek][link=http://tv.rp.pl/video/Kultura,Komentarze/Polityka-na-Berlinale]Oglądaj tv.rp.pl[/link] [/wyimek]

Dziś mają za sobą sporo oscarowych triumfów, a "Prawdziwe męstwo" dostało aż dziesięć nominacji. I jednocześnie odniosło sukces kasowy, co dla Coenów jest nowością.

– Nie spodziewaliśmy się tego – przyznaje Joel Coen. – Ale w studiu chyba od początku mieli taką nadzieję. Spytali, czy możemy skończyć film przed zimą, bo chcieli zdążyć na sezon świąteczny.

W Berlinie bracia Coen są razem ze swoimi aktorami – Jeffem Bridgesem, Joshem Brolinem i Hailee Steinfeld. I wszyscy oni tak samo odcinają się od filmu Henry'ego Hathawaya z 1967 roku z Johnem Waynem w roli głównej.

– Kiedy tamten obraz wchodził na ekrany, byliśmy dziećmi. Niewiele z niego zapamiętaliśmy. Podoba nam się książka Portisa – stwierdził Joel Coen, a Ethan dodał: – Nie jestem pewien, czy rola Johna Wayne'a rzeczywiście była taka kultowa. Ludzie tak mówią, bo dostał za nią Oscara. Dzisiejsza młodzież niespecjalnie go już nawet kojarzy. Mój piętnastoletni syn nie wiedział, kto to jest.

Jeff Bridges też stwierdził, że kreacja Wayne'a go nie interesowała. – Ważna była książka – potwierdził. – Lubię grać w ekranizacjach powieści, bo kiedy brakuje informacji o bohaterze w scenariuszu, zawsze można sięgnąć do oryginału.

Coenowie twierdzą, że nie traktują swojego nowego filmu jako westernu. – Nie myśleliśmy o mitologizowaniu Dzikiego Zachodu i nie chcieliśmy wracać do twórczości Johna Forda – mówią. – Po prostu opowiadaliśmy historię, która przydarzyła się w Arkansas w 1870 r. Western nie był pomysłem na film, tylko koniecznością. Ale przecież nawet sama książka nie jest klasycznie westernowa.

Josh Brolin, odtwórca roli Toma Chaneya, podkreślał współczesną wymowę filmu: – W Stanach można dziś dostrzec istotny zwrot ku podstawowym wartościom, zwykłej lojalności, ciężkiej pracy. W Ameryce ludzie nie dają sobie rady z życiem, w księgarniach półki z poradnikami zajmują coraz więcej miejsca, rośnie odsetek rozwodów. Świat staje się skomplikowany, zaczyna nas przerastać. Stąd ta tęsknota za prostotą i sprawiedliwością. Bracia Coen nie ukrywają, że zaintrygowała ich mała bohaterka powieści.

– Chcieliśmy zrobić film tak, żeby dotrzeć do dzisiejszych czternastoletnich dziewczynek – twierdzą.

Kim Darby, partnerując Johnowi Wayne'owi, miała 20 lat. Oni zaangażowali trzynastolatkę. Hailee Steinfeld okazała się rewelacją. – Ten film przemawia do ludzi w moim wieku – mówiła i z ogromnym wdziękiem opowiadała o tym, jak fajnie pracowało jej się z Bridgesem i jak "kasowała" go za każde wypowiedziane przy niej przekleństwo. – Straciłem niezłą fortunkę – śmiał się aktor.

Coenowie zrobili w Berlinie furorę, ale festiwal miał też pierwszego dnia innego bohatera. W czasie konferencji prasowej otwierającej Berlinale jedno krzesło pozostało puste. Miał na nim zasiąść irański reżyser Jafar Panahi, twórca ostrych filmów o sytuacji arabskich kobiet, laureat weneckiego Złotego Lwa ("The Circle" – 2000 r.) i berlińskiego Srebrnego Niedźwiedzia ("Offside" – 2006).

Nie ma go w Niemczech, bo za występowanie przeciwko irańskiemu systemowi został w Teheranie skazany na sześć lat więzienia. Dostał też zakaz pracy artystycznej, opuszczania państwa, a nawet udzielania wywiadów mediom przez 20 lat.

– Jest tu z nami – powiedziała przewodnicząca jury Isabella Rossellini. – Pamiętamy o nim. Dla demokratycznych społeczeństw nie ma niczego ważniejszego od wolności myśli i słowa. Robienie filmów propagandowych akceptowanych przez państwo to śmierć sztuki.

Na Berlinale pokazanych zostanie pięć obrazów Panahiego, będzie też seminarium "Ocenzurowane kino" poświęcone sytuacji irańskich artystów. Środowisko filmowe potrafi być w trudnych momentach solidarne. Society of Film Directors ogłosiło właśnie, że uhonoruje Panahiego nagrodą Carosse d'Or, wręczaną podczas festiwalu canneńskiego.

Politycznym wydarzeniem Berlinale ma się stać również projekcja dokumentu "Chodorkowski" Cyrilla Tuschiego. Tuż przed rozpoczęciem festiwalu kopia filmu została skradziona z berlińskiego biura reżysera. Kilka miesięcy wcześniej zaginął również laptop z nagranymi materiałami. Mimo to seans berliński odbędzie się w zaplanowanym terminie – 14 lutego. Kino jest dziś coraz bliżej życia.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"