Toptrendy festiwal 2011

Były sztuczne uśmiechy i propaganda sukcesu, ale wnioski, jakie płyną z festiwalu TOPtrendy, są ponure

Aktualizacja: 06.06.2011 07:51 Publikacja: 05.06.2011 19:05

Toptrendy festiwal 2011

Foto: ROL

Organizowane od dziewięciu lat przez Polsat „największe i najbardziej prestiżowe muzyczne wydarzenie roku" tym razem przypominało stypę. W piątkowym koncercie TOP, prezentacji dziesięciu artystów, którzy sprzedali w minionym roku najwięcej płyt, znalazły się tylko dwa ciekawe występy. Jeden był powrotem do muzycznych tradycji znad Wisły, drugi – odważnym krokiem naprzód.

Maryla Rodowicz zjawiła się na scenie jako bosonoga rusałka – kostiumu mogłaby jej pozazdrościć Lady Gaga. Śpiewała swingowe wersje piosenek z lat 50. nagranych z Krzysztofem Herdzinem. Okazało się, że „Autobus czerwony" i „Karuzela" działają nawet na tych, dla których połowa XX wieku to prehistoria. Występ Rodowicz był jedynym, przy którym publiczność w sopockiej Ergo Arenie zaczęła się biesiadnie kołysać, a nawet wstała z miejsc.

Rodowicz przypomniała, co mieliśmy najlepszego, a Monika Brodka – co jeszcze może się zdarzyć. Ubrana w etnofuturystyczny kostium i otoczona przez fosforyzujące jelenie śpiewała drapieżne, ale melodyjne piosenki z elektryzującym bitem. Charyzmatyczna góralka miała w sobie coś z Björk i Roisin Murphy i jako jedyna w topowej dziesiątce była reprezentantką nowych czasów.

Na świecie fenomenem stają się muzycy, którzy stawiają na indywidualność i nowe brzmienia. W Polsce wciąż wygrywają nudne formaty. Choćby te z repertuaru Anny Wyszkoni, która sprytnie wykorzystuje sentymenty publiczności. Jej popowa modlitwa „Wiem, że jesteś tam" to odcinanie kuponów od sukcesów Piotra Rubika. Grzegorz Skawiński z Kombii znów życzył nam „Słodkiego, miłego życia". Po 35 latach może pozować na weterana, bo powróciła muzyczna moda na plastik  i syntezatory. Akordeonowe przeboje Marcina Wyrostka i Czesław Śpiewa potwierdziły, że mamy słabość do utworów nostalgicznych i doprawionych egzotyczną nutą, a obecność Raz Dwa Trzy – że nigdy dość mądrych piosenek.

Mimo to przegląd najpopularniejszych albumów wypadł przygnębiająco i blado, a festiwal tradycyjnie już balansował na granicy żenady. Występu odmówiło dwóch artystów, których płyty najchętniej kupowaliśmy w minionym roku: Kazik Staszewski i raper O.S.T.R. Ci, którzy przyjechali, robili dobrą minę do złej gry. TOPtrendy to impreza bez artystycznego zaplecza, pozbawiona wiarygodności i autorytetu. Smutna arena, na której wartościowe propozycje walczą o przetrwanie w dyktaturze kiczu. Boleśnie dowiódł tego koncert duetu Krajewski & Piaseczny. Muzycy tej klasy, co Seweryn Krajewski – wciąż śpiewa jak młodzieniec, a komponuje jak mistrz – zasługują na więcej niż minirecital wciśnięty między reklamy a paplaninę konferansjerów. Na coś więcej niż statuetka wręczana przez bezimienną „asystentkę" w różowej mini.

TOPtrendy są świętem słupków sprzedaży i oglądalności, wydarzeniem artystycznym nigdy nie będą. Bo też nie taka jest rola prywatnego nadawcy. Polska muzyka ma się świetnie, ostatnie lata to hossa oryginalnych, niezależnych muzyków, którzy tworzą bez kompleksów. Ale tego w Polsacie nie zobaczymy. Promowanie wysokich standardów i polskiej kultury jest obowiązkiem TVP, która rezygnując z roli artystycznego przewodnika, skutecznie wspiera triumf komercji. Jeśli nic się nie zmieni, wydarzeniem sezonu pozostanie francuska bródka Krzysztofa Ibisza.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"