Reklama

Gdy tragizm idzie w parze z komizmem

Urodził się i wychował na Powiślu, od dzieciństwa grał w warszawskich teatrach, ale to role filmowe i radiowe zapewniły mu popularność. Tadeusz Fijewski 14 lipca skończyłby 100 lat.

Publikacja: 11.07.2011 09:37

Tadeusz Fijewski w „Kapeluszu pana Anatola” (1957 r.)

Tadeusz Fijewski w „Kapeluszu pana Anatola” (1957 r.)

Foto: Materiały Promocyjne

Ponoć kinowa postać pana Anatola spodobała się bardzo Charliemu Chaplinowi. Za to sceniczną kreacją Fijewskiego zachwycił się sam Laurence Olivier. Zobaczył go podczas gościnnych występów Teatru Współczesnego w Londynie i zaproponował umieszczenie jego nazwiska w europejskiej encyklopedii wybitnych twórców teatru i filmu, której był inicjatorem. Potrzebnej noty biograficznej nigdy nie dostał – 12 listopada 1978 r. Tadeusz Fijewski zmarł.

O aktorstwie marzył od dzieciństwa, choć w rodzinie nie było artystycznych tradycji. Ojciec – malarz pokojowy – z ledwością utrzymywał dziesięcioro dzieci. Nie przeszkodziło to jednak małemu Tadkowi w karierze. Już jako dziesięciolatek statystował w Teatrze Polskim. W 1927 r. zadebiutował w filmie „Zew morza" Henryka Szarego. Drobny, o dziecięcych rysach, mimo ukończonych 16 lat przekonująco zagrał dziesięciolatka. Potem też grywał sympatycznych, sprytnych łobuziaków. Z czasem przylgnęło do niego określenie „złotowłosy urwis ekranu".

Przed rokiem 1939 wystąpił w 21 filmach. Szczególne uznanie zyskał dzięki roli warszawskiego gazeciarza w „Legionie ulicy" Aleksandra Forda z 1932 r.

Po wojnie był związany z warszawskimi teatrami: Nowym, Narodowym, Współczesnym i Polskim, jednak nieśmiertelność zapewniło mu przede wszystkim kino. Na ekranie wcielił się m.in. w postaci: Rzeckiego („Lalka", reż. W.J. Has), Kuby z „Chłopów" i tytułowego pana Anatola w filmach Jana Rybkowskiego czy Czereśniaka z „Czterech pancernych i psa" Konrada Nałęckiego. W radiowych „Matysiakach" stworzył popularną postać Grzelaka.

– Mistrzowsko potrafił łączyć tragizm postaci z jej wizerunkiem komediowym. Ukazywał maksymalną wiedzę o kreowanych bohaterach. Groźnych staruszkach, oszukanych biedakach, umierających królach, o mądrym kloszardzie i ograniczonym skąpcu. Dzięki drobnym, niewiele na pozór znaczącym środkom – jakże często nie do zanotowania – powstawała rola, której się nie zapomina – komentowała Marta Fik.

Reklama
Reklama

Pracował bez taryfy ulgowej mimo zdrowotnych ograniczeń (niedomykalność zastawki).

Został pochowany z żoną Heleną Makowską-Fijewską na Powązkach. Warszawa uhonorowała go, wraz z członkami rodziny, również związanymi z teatrem: Marią, Barbarą i Włodzimierzem – skwerem u zbiegu ulicy Topiel i Zajęczej. Oczywiście, na Powiślu.

Filmoteka Narodowa z okazji przypadającej 14 lipca 100. rocznicy urodzin Fijewskiego przygotowała przegląd 12 filmów. Od 11 do 22 lipca zostaną pokazane m.in. „Lalka" i „Pętla" Hasa, „Pełnia" Kondratiuka, „Dwie Joasie" Krawicza, „Żołnierz królowej Madagaskaru" Zarzyckiego, „Ojciec" Hoffmana, „Kapelusz pana Anatola" Rybkowskiego, „Ulica Graniczna" i „Pierwszy dzień wolności" Forda oraz „Wiosna, panie sierżancie" Chmielewskiego.

Przeglądowi towarzyszyć będzie wystawa plakatów do filmów z udziałem Fijewskiego.

Ponoć kinowa postać pana Anatola spodobała się bardzo Charliemu Chaplinowi. Za to sceniczną kreacją Fijewskiego zachwycił się sam Laurence Olivier. Zobaczył go podczas gościnnych występów Teatru Współczesnego w Londynie i zaproponował umieszczenie jego nazwiska w europejskiej encyklopedii wybitnych twórców teatru i filmu, której był inicjatorem. Potrzebnej noty biograficznej nigdy nie dostał – 12 listopada 1978 r. Tadeusz Fijewski zmarł.

O aktorstwie marzył od dzieciństwa, choć w rodzinie nie było artystycznych tradycji. Ojciec – malarz pokojowy – z ledwością utrzymywał dziesięcioro dzieci. Nie przeszkodziło to jednak małemu Tadkowi w karierze. Już jako dziesięciolatek statystował w Teatrze Polskim. W 1927 r. zadebiutował w filmie „Zew morza" Henryka Szarego. Drobny, o dziecięcych rysach, mimo ukończonych 16 lat przekonująco zagrał dziesięciolatka. Potem też grywał sympatycznych, sprytnych łobuziaków. Z czasem przylgnęło do niego określenie „złotowłosy urwis ekranu".

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama