Już we wstępie Konrad Wojciechowski stawia mocną tezę o istnieniu wyjątkowego pokolenia "J8". Roczniki młodych Polaków, których tożsamość kształtował Festiwal Muzyków Rockowych w latach 1980 – 1989.
Kreowano już sztucznie wiele generacji, zwłaszcza w socjologicznych dysertacjach, i pisanie o "J8" jest tworzeniem kolejnego polskiego mitu o dawnych wspaniałych czasach. Wszystko tłumaczy wiek autora, rocznik 1982. Ale jeśli odważył się napisać o "wielobarwnym portrecie ponurych dziejów", to zamiast idealizować dawnych buntowników, powinien zapytać ich, czy nie rozmienili na drobne ideałów młodości.
Poza tym album stanowi znakomity reportaż z przeszłości, zapis dziwnego czasu, gdy w środku bloku wschodniego mogło co roku odbywać się święto niepokornych muzyków i zbuntowanych nastolatków, którzy wyśmiewali PRL i drwili z jej marionetkowych przywódców.
Wojciechowski wraz z Mirosławem Makowskim wykonali tytaniczną pracę, żeby pokazać początki Jarocina i jego prakorzenie – Muzykę Młodej Generacji. Ogromny atut albumu stanowią archiwalne fotosy. Po raz pierwszy oglądamy działaczy ZSMP sprawujących pieczę nad imprezą. Nieocenione są reprodukcje programów, które przed gwiazdami – Maanamem, Krzakiem i Kombi – eksponują członków biura organizacyjnego z PZPR i ORMO. Ich korespondencja świadczy o gigantycznych problemach: braku papieru, kawy, cukru i niechęci PGR do wydzierżawienia pola pod miasteczko namiotowe. Wypada złośliwie pochwalić aktyw młodzieżowy, że już wtedy doceniał znaczenie PR – list ZSMP domagający się reprodukcji logo na wszystkich publikacjach to wzór dla dzisiejszych aktywistów.
Tomasz Szulc wspomina o najdziwniejszej mecie w PRL, która zamiast nielegalnego alkoholu sprzedawała podczas festiwalu deficytowe... pałeczki dla perkusistów. Kupował je m.in. Jarek Szlagowski. Fotokopie bloczków z biletami i karnetów wskazują na produkcję chałupniczą. Świetne są czarno-białe zdjęcia z fragmentami miasta: to niesamowite, że wszyscy fotografowali się na tle komunistycznych haseł. Wspomnienie przeszłości ożywiają jej relikty – butelki z mlekiem opróżniane przez fanów oraz kaseciaki, na których nagrywali muzykę. Uchwycono też w kadrze złej sławy trupią czaszkę fanów heavy metalu z koncertu w 1985 r.