Na pomysł skomponowania opery według jednej z najważniejszych sztuk Tadeusza Różewicza Zygmunt Krauze wpadł w 2006 r. po obejrzeniu „Pułapki" na toruńskim festiwalu Kontakt. Był to spektakl z Węgier w reżyserii Pétera Gothára. – Wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zrozumiałem, że to fenomenalny temat dla opery. Co więcej, wiedziałem już, jak ją powinienem zrobić – opowiada kompozytor.
Pozostał problem uzyskania zgody autora. Zygmunt Krauze poznał Tadeusza Różewicza w 1999 r. podczas uroczystości wręczenia poecie nagrody Fundacji Kultury. Wieczór na Zamku Królewskim uświetniło wtedy wykonanie pięciu pieśni Krauzego do wierszy laureata, który muzyczną wersję swojej poezji przyjął z dużym uznaniem.
Po kilku latach z odpowiedzią na propozycję operowej „Pułapki" zwlekał jednak kilka miesięcy, ale w końcu kompozytor otrzymał zielone światło.
– Poinformowałem o tym dyrektor Ewę Michnik – mówi Zygmunt Krauze. – Natychmiast podchwyciła pomysł.
– Nie mogło być inaczej – wyjaśnia Ewa Michnik. – Od początku pracy w Operze Wrocławskiej zabiegałam, by powstał muzyczny utwór sceniczny do tekstu Tadeusza Różewicza, który przecież tyle lat związany jest z tym miastem. Próby podejmowali różni kompozytorzy, ale on ciągle się wahał.