Od kina oczekujemy ryzyka

Z Anką i Wilhelmem Sasnalami, reżyserami filmu „Z daleka widok jest piękny" rozmawia Anna Serdiukow, Kultura Liberalna

Aktualizacja: 06.03.2012 15:59 Publikacja: 06.03.2012 15:51

Z daleka widok jest piękny

Z daleka widok jest piękny

Foto: Nowe Horyzonty

Red

Anna Serdiukow: Prace przygotowawcze trwały dwa lata – w tym dokumentacja wsi Zielona położonej 30 kilometrów od Krakowa, do której trafiliście raz przypadkiem, jadąc do rodzinnego Tarnowa.

Anka Sasnal:

To prawda. Oczywiście, to nie był regularny cykl, ale można powiedzieć, że nim rozpoczęliśmy zdjęcia, dwa lata trwały przygotowania do niego.

Wilhelm Sasnal:

Trafiliśmy do miejsca, które nas zafascynowało. Coś nas przyciągało i do tego gospodarstwa, i do tych ludzi, którzy żyją w cyklu przetwarzania wszystkiego, co im wpadnie w ręce. To było niezwykłe – to jest ciągły proces. Oczywiście, trochę trwało, nim osiągnęliśmy swobodę w kontaktach z nimi. Zaczęli nam ufać, cała wieś kibicowała filmowi, ludzie statystowali. Wciąż tam jeździmy. Warto jednak powiedzieć, że to nie jest film o tych mieszkańcach. To film inspirowany historią stosunków polsko-żydowskich, tego jak ta historia rzutuje na kolejne pokolenia, na takie miejsca jak to. Realizując „Z daleka...", uznaliśmy, że muszą się w nim pojawić piękne panoramy lasu, że takie widoki również chcemy pokazać, tym bardziej kiedy odkryliśmy, że nie jest to neutralny obraz, tylko obraz obarczony bardzo silnym kontekstem kulturowym. W ten sposób chcieliśmy pokazać, jak bardzo ta ziemia jest obecna w życiu ludzi oraz to, że w tej ziemi coś jest pod spodem. Od tego nie ma ucieczki.

A.S.:

Dla nas bardzo ważna była rzeczywistość zastana, jako taka baza do realnej opowieści. Tak jak Willy powiedział, myśmy tam coś ze sobą przywieźli. Na miejscu okazało się, że w zasadzie czekają na nas gotowe pomysły, a przyroda – widok, dość symboliczny, lasu, o którym Wili wspominał – to wszystko podbijała. To było bardzo proste. Rzeka oznaczała dla nas coś więcej niż tylko wodę czy miejsce, gdzie można się kąpać. Dla nas to były naznaczone przez historię, przez pewne wydarzenia miejsca.

Z jednej strony czuję, że ta historia silnie przynależy do miejsca, w którym została sfilmowana – to wynika z waszego dokumentalnego podejścia, z tego, by pokazać pewną tajemnicę, którą przesiąknięta jest ta ziemia. Z drugiej strony ten film ma wymiar kompletnie uniwersalny – to miejsce i jego metaforyczne ujęcie sugerują, że historia mogłaby się wydarzyć wszędzie. I nigdzie.

A.S.:

To jest chyba najlepsze podsumowanie. Tak jak mówisz, z jednej strony nasze dokumentalne podejście polegało na tym, że chcieliśmy w rzetelny sposób opowiedzieć o pewnej rzeczywistości – ale też chodziło o to, żeby była ona na tyle znana widzom, czy może raczej na tyle przez nich rozpoznawalna, żebyśmy mogli sobie pozwolić na metaforę. Żeby świat przedstawiony był kojarzony, znajomy, a widz dzięki temu mógł skupić się na innego rodzaju poszukiwaniach czy próbie interpretacji tego świata.

To nie jest paradokument o polskiej wsi, to nie jest portret polskiej wsi, to nie jest też filmowy esej. Ale zastanawiam się, jak wyglądał scenariusz do takiego filmu. Aniu, jesteś jego autorką...

A.S.:

Tak. Scenariusz miał bardzo poetycką formę. Na początku liczył tylko trzy strony. Dopiero na podstawie tego tekstu rozpisaliśmy dalszy scenariusz.

Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej

Anna Serdiukow: Prace przygotowawcze trwały dwa lata – w tym dokumentacja wsi Zielona położonej 30 kilometrów od Krakowa, do której trafiliście raz przypadkiem, jadąc do rodzinnego Tarnowa.

Anka Sasnal:

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę