Na czym się koncentrujecie?
Interesuje nas nie tylko tzw. Afryka zachodnia, ale też odmienna kulturowo północ czy Antyle. Organizacja Państw Frankofońskich, która co roku w marcu świętuje wspólnie "język francuski" założyła, że jest coś więcej poza historią i kolonizacją łączącą te kraje, i to jest kultura. Francophonic ma ambicje odzwierciedlać współczesną scenę muzyczną francuską, więc ten element afrykański tak czy inaczej byłby obecny. Stephane Włodarczyk, pomysłodawca Francophonic Festival w Polsce, podobnie jak ja, ma obsesję na punkcie muzyków z Mali. Na szczęścię, tę fascynację dzielimy z wieloma gwiazdami muzyki i krytykami, którzy widzą w Afryce źródła bluesa i jazzu. W Polsce muzyka afrykańska jest postrzegana jako "etniczna" czy folklorystyczna i może nie do końca traktowana "na poważnie". Być może dzięki naszemu festiwalowi udało się już to powoli zmienić?
Który za artystów tegorocznej edycji, ale też który z nurtów jakie prezentujecie, najbardziej do ciebie przemawia?
Lubię ambitną piosenkę francuską spod znaku Serge'a Gainsbourga. Inspiracje Sergem wciąż słychać w aktualnej muzyce francuskiej, u Artur H, Camille, Noir Desir, Emilie Simon czy Nosfella. Lubię muzykę świata, od mongolskich stepów, do wysp Zielonego Przylądka, muzyczne opowieści Griotów, ale i też francuską scenę electro. Z kolei Francuzi, którzy są mi bliscy, a których też pokazujemy w tym roku, mają dużo charakteru i więcej muzykalności, brzmią seksownie i nowocześnie jak Air, Justice, Acid Washed, Birdy Nam Nam czy Kavinsky - znany w Polsce przede wszystkim z kultowego już soundtracku do filmu "Drive".