Tom Cruise wraca w “Mission Impossible 4

– Tom Cruise jest stworzony do aktorstwa tak jak Michael Phelps do pływania – mówi Brad Bird, reżyser „Mission Impossible: Ghost Protocol".

Publikacja: 30.06.2012 01:01

„Mission Impossible: Ghost Protocol”: Tom Cruise jako agent Hunt prawie nie korzystał z pomocy kaska

„Mission Impossible: Ghost Protocol”: Tom Cruise jako agent Hunt prawie nie korzystał z pomocy kaskaderów

Foto: UIP

Podczas londyńskiej premiery filmu Tom Cruise przypominał chłopaka, który ćwierć wieku temu zawładnął wyobraźnią milionów widzów w filmie „Top Gun". „Czy tak wygląda facet, który za kilka miesięcy skończy pięćdziesiątkę?" – pytano na plotkarskich portalach.

Tom Cruise jest dziś ikoną amerykańskiego star systemu. Uosabia wszystko, co powinna mieć gwiazda. Przystojny, na luzie, potwornie bogaty, z młodą żoną u boku. Kilka romansów w przeszłości, dziś przykładny ojciec pięcioletniej nieprzyzwoicie rozpuszczonej córeczki. Przyjaciel „wielkich" tego świata. Niedawno ogłosił, że zamierza nakręcić film ze swoim kumplem Davidem Beckhamem. No i jeszcze to: jak przystało na hollywoodzkiego idola, aktor nie poddaje się czasowi. Skalpel chirurga plastycznego? Botoks? Niewykluczone, w końcu już w młodości zdecydował się operacyjnie poprawić nos.

Dla Cruise'a „Mission Impossible 4" to powrót na szczyty. Kiedy pięć lat temu na ekrany wchodziła trzecia część filmu, był na fali. Na premierę nowojorską, dla reklamy, podróżował czym tylko się dało – od łódki do helikoptera, w Japonii na jego cześć ogłoszono narodowe święto. Ale potem przyszły trudne dla niego lata. Zresztą nie pierwszy raz w życiu.

Wzloty i upadki

Gdyby ktoś w 1976 roku powiedział 14-letniemu Thomasowi Cruise'owi Mapotherowi IV, uczniowi seminarium, że zostanie gwiazdą Hollywoodu, pewnie by w to nie uwierzył. A jednak cztery lata później Tom porzucił szkołę w Glen Ridge i chęć zostania księdzem, by w Nowym Jorku spróbować sił w aktorstwie. W 1986 roku, po roli w „Top Gun" został uznany za jedną z największych nadziei amerykańskiego kina. Zaczął się spotykać na planie z Martinem Scorsese, Neilem Jordanem, Oliverem Stone'em, Stevenem Spielbergiem. Szedł w górę bardzo szybko. Ostatnia dekada XX wieku była czasem jego triumfu, a obraz dziecka szczęścia dopełniła kobieta, która została jego żoną – śliczna, rudowłosa Australijka Nicole Kidman. Gdy podczas festiwalu w Cannes promowali wspólny film „Za horyzontem", nie można było oderwać od nich oczu.

Jednak miłość mas bywa krucha, a tabloidy są żądne sensacji. Życie prywatne Cruise'a budziło kontrowersje. Najpierw posądzano go o skrywany homoseksualizm, co w purytańskiej Ameryce nie było dobrze widziane. Potem, gdy jego małżeństwo z Nicole Kidman rozpadło się gwałtownie, dziennikarze stanęli po stronie porzuconej żony, która na dodatek ze stresu poroniła. Podejrzewano, iż przyczyną rozwodu stał się niefortunny romans z Penelope Cruz, którą Tom spotkał na planie „Vanilla Sky". Zszarganej opinii nie uratowało mu nawet małżeństwo z młodą gwiazdką Katie Holmes. Narodziny córki Suri plotkarze skwitowali podejrzeniem, że Cruise nie jest biologicznym ojcem dziecka, a jego związek z Katie to tylko przykrywka, bo nie może zdobyć się na coming out. Dziś, po pięciu latach małżeństwa takie głosy przycichły. Ale pojawiły się inne. Zaczęto ujawniać związki aktora z Kościołem scjentologicznym. Tabloidy prześcigały się w zamieszczaniu informacji o tym, jak Cruise zmuszał żonę do zerwania z rodzicami katolikami i do naturalnego porodu, podczas którego – zgodnie z zasadami scjentologów – nie wolno jej było krzyknąć. Atmosferę podgrzała napisana przez Andrew Mortona nieautoryzowana biografia.

– Tom Cruise przestał być tylko aktorem i producentem – mówił jej autor w wywiadzie udzielonym dziennikowi „USA Today". – To adwokat sekty, która szykuje się do ogromnej ekspansji, zwłaszcza w Europie.

Założony w 1954 roku przez pisarza science fiction Rona Hubbarda Kościół scjentologiczny jawił się w książce jako organizacja totalitarna i groźna, gotowa niszczyć swoich oponentów. Morton podawał przykłady ludzi bestialsko przez scjentologów wykończonych. Opisywał zemstę, jaka dotknęła tych, którzy zdradzili interesy sekty. A Cruise miał być, według niego, jednym ze scjentologicznych filarów.

W panującym wokół aktora złym klimacie, szef wytwórni Paramount zerwał z nim umowę. To był potężny cios. Cruise miał kłopoty z wizerunkiem. Mimo to uparł się, że w „Walkirii", w nazistowskim mundurze, zagra Clausa von Stauffenberga, który przygotowywał zamach na Hitlera. Ale innych ciekawych ról nie dostawał.

Agent Ethan Hunt

Na szczyty wraca dopiero teraz, w „Mission Impossible: Ghost Protocol", czwartej część jednej z najpopularniejszych filmowych serii w historii kina. Trzy poprzednie obrazy zarobiły ponad 2 mld dolarów. Pierwszy powstał w 1996 roku i to właśnie Cruise namówił producentów z Paramount Picture, by przenieść na duży ekran telewizyjny serial szpiegowski. Sam zagrał Ethana Hunta, agenta specjalnej jednostki rządowej Impossible Missions Force. Był współproducentem filmu i zaproponował reżysera – Briana De Palmę. Od razu założono, że sequele zrobią inni twórcy. Kolejną odsłonę zrealizował więc John Woo, następną miał robić David Fincher. Gdy się wycofał, Cruise zarekomendował J.J. Abramsa. On też zaproponował człowieka, który nakręcił czwartą „Misję" – Brada Birda, twórcę animowanych przebojów Disneya, takich jak „Ratatuj" i „Iniemamocni". To było zaskoczenie, ale Cruise tłumaczył:

– Po obejrzeniu „Iniemamocnych" pomyślałem, że Brad ma wyczucie kina akcji. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem: „Wskakuj na pokład...".

W czwartym „Mission Impossible" agent Hunt zostaje oskarżony o terrorystyczny zamach na Kreml. Musi udowodnić, że jest niewinny i obronić dobre imię agenta IMF. Cruise biega po ekranie jak szalony, strzela, bije się na pięści, wyskakuje z wybuchających samochodów, skacze z wieżowców. I niemal nie korzysta z dublerów.

– Pamiętam, że przed sceną skoku z wieżowca powiedziałem Tomowi: „Chryste, skorzystaj z kaskadera, przecież nie musisz tego robić sam" – wspomina Jeremy Renner, filmowy partner Cruise'a. – Tylko się uśmiechnął. I skoczył.

Celebryta czy aktor

Takie role przynoszą Cruise'owi niebotyczne honoraria, ale nie budzą uznania krytyków. Rówieśnik Cruise'a Brad Pitt wydoroślał i nie chce już grać pięknych chłopców. Od lat przyjmuje tylko takie role, które pozwalają mu udowodnić, że nie jest zabawką show-biznesu, lecz znakomitym aktorem. George Clooney reżyseruje mocne filmy polityczne. Cruise nadal kocha kino akcji i zachowuje się tak, jakby czas stanął w miejscu. To gwiazda w starym stylu, co dziś, kiedy styl dyktują fantastyczni i bardzo niegwiazdorscy młodzi aktorzy – Ryan Gossling, Jesse Eisenberg, Jessica Chastain czy Jeremy Renner – wydaje się podejrzanym przeżytkiem.

A jednak nie lekceważyłabym umiejętności zbliżającego się do pięćdziesiątki Cruise'a, bo nieraz już udowodnił, że potrafi grać. Wystarczy przypomnieć kilka jego ról: weterana wojny wietnamskiej w „Urodzonym 4 lipca" Olivera Stone'a, młodego yuppie, który z testamentu ojca dowiaduje się, że ma autystycznego brata w „Rain Manie" Barry'ego Levinsona, krwiożerczego, tragicznego wampira w „Wywiadzie z wampirem" Neila Jordana, a przede wszystkim mężczyzny szukającego w nocnym Nowym Jorku mocnych wrażeń, także erotycznych, w „Oczach szeroko zamkniętych" Stanleya Kubricka.

W „Mission..." Tom Cruise świetnie się bawi. Ale może kiedyś odrzuci styl celebryty, usunie z twarzy botoks, przestanie ubierać kilkuletnią Suri w buty na wysokich obcasach, zrezygnuje z biegania po ekranie z pistoletem i zagra starzejącego się faceta? Takiego, co niejedno przeżył, poznał smak sławy i odrzucenia i jest o te doświadczenia mądrzejszy.

Słynne role

Top Gun 1986

W tym kultowym filmie mało jeszcze znany Tom Cruise jako pilot myśliwca trafia do elitarnej szkoły kształcącej najlepszych lotników na świecie. Jego partnerami byli m.in. Val Kilmer i Tim Robbins.

Rain Man 1988

Cruise wcielił się tu w młodego yuppie, który po śmierci ojca dowiaduje się, że w zakładzie psychiatrycznym ma starszego o 20 lat, chorego na autyzm brata (Dustin Hoffman). Spotkanie z nim zmieni jego życie.

Oczy szeroko zamknięte 1999

Cruise jako nowojorczyk, który po latach małżeństwa zaczyna tęsknić za nowymi wrażeniami i podnietami. W roli jego żony wystąpiła Nicole Kidman, oboje stworzyli znakomite, bardzo ekshibicjonistyczne kreacje.

Podczas londyńskiej premiery filmu Tom Cruise przypominał chłopaka, który ćwierć wieku temu zawładnął wyobraźnią milionów widzów w filmie „Top Gun". „Czy tak wygląda facet, który za kilka miesięcy skończy pięćdziesiątkę?" – pytano na plotkarskich portalach.

Tom Cruise jest dziś ikoną amerykańskiego star systemu. Uosabia wszystko, co powinna mieć gwiazda. Przystojny, na luzie, potwornie bogaty, z młodą żoną u boku. Kilka romansów w przeszłości, dziś przykładny ojciec pięcioletniej nieprzyzwoicie rozpuszczonej córeczki. Przyjaciel „wielkich" tego świata. Niedawno ogłosił, że zamierza nakręcić film ze swoim kumplem Davidem Beckhamem. No i jeszcze to: jak przystało na hollywoodzkiego idola, aktor nie poddaje się czasowi. Skalpel chirurga plastycznego? Botoks? Niewykluczone, w końcu już w młodości zdecydował się operacyjnie poprawić nos.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"