Podczas londyńskiej premiery filmu Tom Cruise przypominał chłopaka, który ćwierć wieku temu zawładnął wyobraźnią milionów widzów w filmie „Top Gun". „Czy tak wygląda facet, który za kilka miesięcy skończy pięćdziesiątkę?" – pytano na plotkarskich portalach.
Tom Cruise jest dziś ikoną amerykańskiego star systemu. Uosabia wszystko, co powinna mieć gwiazda. Przystojny, na luzie, potwornie bogaty, z młodą żoną u boku. Kilka romansów w przeszłości, dziś przykładny ojciec pięcioletniej nieprzyzwoicie rozpuszczonej córeczki. Przyjaciel „wielkich" tego świata. Niedawno ogłosił, że zamierza nakręcić film ze swoim kumplem Davidem Beckhamem. No i jeszcze to: jak przystało na hollywoodzkiego idola, aktor nie poddaje się czasowi. Skalpel chirurga plastycznego? Botoks? Niewykluczone, w końcu już w młodości zdecydował się operacyjnie poprawić nos.
Dla Cruise'a „Mission Impossible 4" to powrót na szczyty. Kiedy pięć lat temu na ekrany wchodziła trzecia część filmu, był na fali. Na premierę nowojorską, dla reklamy, podróżował czym tylko się dało – od łódki do helikoptera, w Japonii na jego cześć ogłoszono narodowe święto. Ale potem przyszły trudne dla niego lata. Zresztą nie pierwszy raz w życiu.
Wzloty i upadki
Gdyby ktoś w 1976 roku powiedział 14-letniemu Thomasowi Cruise'owi Mapotherowi IV, uczniowi seminarium, że zostanie gwiazdą Hollywoodu, pewnie by w to nie uwierzył. A jednak cztery lata później Tom porzucił szkołę w Glen Ridge i chęć zostania księdzem, by w Nowym Jorku spróbować sił w aktorstwie. W 1986 roku, po roli w „Top Gun" został uznany za jedną z największych nadziei amerykańskiego kina. Zaczął się spotykać na planie z Martinem Scorsese, Neilem Jordanem, Oliverem Stone'em, Stevenem Spielbergiem. Szedł w górę bardzo szybko. Ostatnia dekada XX wieku była czasem jego triumfu, a obraz dziecka szczęścia dopełniła kobieta, która została jego żoną – śliczna, rudowłosa Australijka Nicole Kidman. Gdy podczas festiwalu w Cannes promowali wspólny film „Za horyzontem", nie można było oderwać od nich oczu.
Jednak miłość mas bywa krucha, a tabloidy są żądne sensacji. Życie prywatne Cruise'a budziło kontrowersje. Najpierw posądzano go o skrywany homoseksualizm, co w purytańskiej Ameryce nie było dobrze widziane. Potem, gdy jego małżeństwo z Nicole Kidman rozpadło się gwałtownie, dziennikarze stanęli po stronie porzuconej żony, która na dodatek ze stresu poroniła. Podejrzewano, iż przyczyną rozwodu stał się niefortunny romans z Penelope Cruz, którą Tom spotkał na planie „Vanilla Sky". Zszarganej opinii nie uratowało mu nawet małżeństwo z młodą gwiazdką Katie Holmes. Narodziny córki Suri plotkarze skwitowali podejrzeniem, że Cruise nie jest biologicznym ojcem dziecka, a jego związek z Katie to tylko przykrywka, bo nie może zdobyć się na coming out. Dziś, po pięciu latach małżeństwa takie głosy przycichły. Ale pojawiły się inne. Zaczęto ujawniać związki aktora z Kościołem scjentologicznym. Tabloidy prześcigały się w zamieszczaniu informacji o tym, jak Cruise zmuszał żonę do zerwania z rodzicami katolikami i do naturalnego porodu, podczas którego – zgodnie z zasadami scjentologów – nie wolno jej było krzyknąć. Atmosferę podgrzała napisana przez Andrew Mortona nieautoryzowana biografia.