Opera Pierre de Medici na płycie CD

Syn niedoszłego króla Polski i żony szewca był bardzo zdolnym kompozytorem. Dowiadujemy się o tym po ponad 150 latach

Publikacja: 28.08.2012 09:07

Opera Pierre de Medici na płycie CD

Foto: materiały prasowe

To zasługa krakowskiego Festiwalu Muzyki Polskiej, że wydobył z zapomnienia Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego. W XIX stuleciu zyskał on sławę nie dzięki rodzinnym koneksjom, ale pięknemu głosowi. Jako śpiewak odnosił sukcesy we Francji i Włoszech. I choć w dziedzinie kompozycji pozostał amatorem, to napisał 12 oper do tekstów włoskich lub francuskich, które wystawiano na najlepszych scenach.

Sława bywa jednak ulotna i zapadł potem w niebyt. A badaczy historii bardziej interesował jego ojciec Stanisław Poniatowski, którego stryj, bezdzietny król Polski, szykował na swego następcę. On wszakże wyjechał do Włoch po upadku Konstytucji 3 maja i osiadł. Tam pewną szewcową bitą przez męża otoczył opieką tak skuteczną, że miał z nią pięcioro dzieci. Józef otrzymał imię po stryju, księciu Pepi.

W dojrzałym życiu Józef Michał Ksawery zajął się polityką, od Napoleona III otrzymał  tytuł senatora. Teraz wraca jako kompozytor. W 2011 r. na Festiwalu Muzyki Polskiej wykonano operę „Pierre de Médicis", właśnie ukazała się płyta z fragmentami tego koncertu.

To ponoć najlepsze dzieło Poniatowskiego. Prapremiera odbyła się w 1860 r. w Paryżu, dziewięć lat później wystawiono je z sukcesem w La Scali.

„Pierre de Médicis" jest typową romantyczną operą historyczną. Tytułowy Piotr Medyceusz (postać autentyczna) rywalizuje tu z bratem o względy Laury, co nie ma zbytniego pokrycia w faktach. Są w utworze efektowne sceny baletowe i chóralne, epizod w klasztorze i w oberży oraz tragiczny finał.

Takie pomysły znamy z wielu XIX-wiecznych oper, ale Poniatowski umiał pisać chwytliwe melodie. Nawet jeśli w poszczególnych numerach wokalnych nie wychodzi poza konwencjonalne struktury, jest czego posłuchać z przyjemnością pod warunkiem, że soliści pokonają pułapki techniczne. Poniatowski wiedział, że śpiewak potrzebuje szans na efektowny popis, by zyskać uznanie widzów. Szczególnie trudna jest tenorowa partia tytułowa, którą  komponował jakby dla siebie.

Na krakowskim festiwalu całą serią wysokich dźwięków postanowił zabłysnąć chiński tenor Xu Chang. Uczynił to bez problemów, ale jego głos nie zachwyca brzmieniem. Znacznie ciekawiej wypadł francuski baryton Florian Sempey w roli drugiego z Medyceuszy, Juliana, a przede wszystkim Aleksandra Buczek w roli Laury.

Obsadę tworzą młodzi śpiewacy, którzy nie bali się ryzyka zmierzenia się z nieznanym dziełem wydobytym z archiwów Opery Paryskiej. Czujnie prowadził ich oraz Krakowską Orkiestrę Festiwalową dyrygent Massimilano Caldi.

Zapewne nie ma co liczyć, że „Pierre de Médici" pojawi się teraz na scenie. Ale warto wydać tę operę w całości, na pewno  wzbudziłaby zainteresowanie na świecie.

To zasługa krakowskiego Festiwalu Muzyki Polskiej, że wydobył z zapomnienia Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego. W XIX stuleciu zyskał on sławę nie dzięki rodzinnym koneksjom, ale pięknemu głosowi. Jako śpiewak odnosił sukcesy we Francji i Włoszech. I choć w dziedzinie kompozycji pozostał amatorem, to napisał 12 oper do tekstów włoskich lub francuskich, które wystawiano na najlepszych scenach.

Sława bywa jednak ulotna i zapadł potem w niebyt. A badaczy historii bardziej interesował jego ojciec Stanisław Poniatowski, którego stryj, bezdzietny król Polski, szykował na swego następcę. On wszakże wyjechał do Włoch po upadku Konstytucji 3 maja i osiadł. Tam pewną szewcową bitą przez męża otoczył opieką tak skuteczną, że miał z nią pięcioro dzieci. Józef otrzymał imię po stryju, księciu Pepi.

Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne