Reklama

Jedna z najsłynniejszych kompozycji muzyki współczesnej jest ciszą

W stulecie urodzin kompozytora Johna Cage'a najczęściej wykonywanym utworem będzie zapewne „4' 33''", w którym nie słychać żadnej nuty – pisze Marek Dusza

Aktualizacja: 05.09.2012 16:16 Publikacja: 05.09.2012 16:07

fot. John Cage Trust

fot. John Cage Trust

Foto: materiały prasowe

Dwa lata temu przed świętami Bożego Narodzenia próbowano w Wielkiej Brytanii wprowadzić ten utwór na pierwsze miejsce listy przebojów. Kampania na Facebook'u zyskała kilkadziesiąt tysięcy zwolenników. Przesłanie akcji było oczywiste. W czasie, kiedy tempo życia przyspiesza, a większość czasu spędzamy w sklepach poszukując prezentów, 273 sekundy ciszy miały skłonić do skupienia się nad celem tej pogoni i sensem życia. Uczynić z Wigilii Bożego Narodzenia prawdziwą „Cichą noc".

„4' 33''" jest najsłynniejszym, wręcz rewolucyjnym utworem Johna Cage'a. Pracował nad nim pięć lat. Dlaczego tak długo? Bo za partyturą, w której napisane jest, że „żaden z instrumentów nie gra żadnej nuty", stoją głębokie przemyślenia twórcy i idea, którą skwitował zdaniem: „Cisza nie istnieje – wszystko jest muzyką".

Prapremiera „ Four minutes, thirty-three seconds" odbyła się w piątek 29 sierpnia 1952 r. w Maverick Concert Hall w Woodstock, w stanie Nowy Jork. Był to koncert „Benefit Artists Welfare Fund". Wykonawcą kilku kompozycji Cage'a, a także utworów współczesnych Feldmana, Bouleza i Wolffa był młody pianista David Tudor. W programie była błędnie zatytułowana jako „4 Pieces" i podzielona na części: „4' 33''", „30''", „2' 23''", „1' 40''". Oczywiście tytuł to „4' 33''", a pozostałe, to czasy trwania trzech części utworu.

Nie obyło się bez skandalu, bo publiczność nie była przygotowana na „ciszę" w utworze, który miał partyturę. Pianista zasiadł do fortepianu, rozłożył manuskrypt (który później zaginął) i wyjął stoper, by dokładnie odmierzać części kompozycji. Opuścił pokrywę klawiatury i siedział bez ruchu 30 sekund. Sygnalizując koniec pierwszej części, podniósł pokrywę by po chwili znowu ją opuścić. I tak we wszystkich trzech częściach utworu. Kiedy Tudor zakończył i wstał, publiczność była tak zirytowana, że zamiast oklasków wszczęła wrzawę i żywe dyskusje.

- Nie zrozumieli przesłania - wspominał potem John Cage nazywając swe dzieło „Cztery, trzydzieści trzy". - Nie istnieje nic takiego, jak cisza. Sądzili, że to cisza, bo nie potrafili słuchać, a przestrzeń była pełna niespodziewanych dźwięków. W pierwszej części można było usłyszeć szum wiatru dochodzący spoza budynku. W części drugiej krople deszczu zaczęły bębnić po dachu, a w trzeciej sama publiczność zaczęła wydawać różne interesujące dźwięki kręcąc się na siedzeniach, szepcząc, a nawet wychodząc.

Reklama
Reklama

O planach napisania kompozycji, która byłaby „ciszą", Cage mówił już w 1947 lub 1948 r. Miał to być efekt studiów orientalnych, dowodzi muzykolog Larry J. Solomon. W jednej z późniejszych wypowiedzi kompozytor zapowiedział taki utwór, który chciałby sprzedać firmie Muzak. Trwałby cztery i pół minuty, tyle co standardowa długość popularnych wówczas kompozycji i miał się nazywać „Silent Prayer". Wśród inspiracji podawał pracę włoskiego futurysty  Luigi Russolo „The Art of Noises". Mówi się także o obrazie jego przyjaciela Roberta Rauschenberga pokrytym tylko białą farbą.

W 1951 r. John Cage wszedł do komory bezechowej na Uniwersytecie Harvarda, by przekonać się, czym jest cisza. - Spodziewałem się, że nie usłyszę nic - wspominał. - Ale usłyszałem dwa dźwięki, jeden wysoki, drugi niski.

Kiedy opowiedział o tym inżynierowi obsługującemu komorę, ten wyjaśnił mu, że dźwięki wysokie pochodzą z układu nerwowego człowieka, a niskie to efekt pulsowania serca i przepływu krwi.

- Zanim umrę, będą otaczać mnie dźwięki. I będą trwać po mojej śmierci. Nie trzeba obawiać się o przyszłość muzyki - powiedział Cage.

Dzieło było wielokrotnie wykonywane przez różnych artystów i orkiestry, m.in.: Franka Zappę i BBC Symphony Orchestra. 5 grudnia 2010 r. ponad dwustu artystów wykonało utwór jednocześnie w różnych miejscach na świecie popierając akcję „Cage Against the Machine". Kompozycją dyrygował na żywo, za pośrednictwem Internetu członek post-punkowej grupy Magazine Bob Dickinson. Utworu nie udało się doprowadzić do pierwszego miejsca na liście przebojów, ale doszła do 21.

Jak najlepiej uczcić 100-lecie urodzin genialnego, choć kontrowersyjnego kompozytora? Niech każdy sam, dla siebie lub w gronie znajomych wykona dziś utwór „4' 33''". Posiadanie jakiegokolwiek instrumentu nie jest konieczne, choć z pewnością będzie dodatkowym atrybutem wykonawcy.

Dwa lata temu przed świętami Bożego Narodzenia próbowano w Wielkiej Brytanii wprowadzić ten utwór na pierwsze miejsce listy przebojów. Kampania na Facebook'u zyskała kilkadziesiąt tysięcy zwolenników. Przesłanie akcji było oczywiste. W czasie, kiedy tempo życia przyspiesza, a większość czasu spędzamy w sklepach poszukując prezentów, 273 sekundy ciszy miały skłonić do skupienia się nad celem tej pogoni i sensem życia. Uczynić z Wigilii Bożego Narodzenia prawdziwą „Cichą noc".

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama