Kręcenie filmu – akt intymny

Rozmowa z Mariuszem Grzegorzekiem, rektorem Filmówki, o kształceniu reżyserów i wkraczaniu do kinematografii nowych technologii.

Publikacja: 28.01.2013 08:18

Mariusz Grzegorzek

Mariusz Grzegorzek

Foto: Fotorzepa, BK Beata Kitowska

Rz: Amerykańscy „Bogowie ulicy", serbski „Klip", polska „Drogówka". Hollywoodzki mainstream i europejskie kino z ambicjami. Różne filmy, kraje, a wszystkie wykorzystują efekt amatorskiej kamery, nagrań z komórek. Nowa moda czy demokratyzacja technologii?

Mariusz Grzegorzek:

To, czy coś jest mainstreamowe, czy offowe nie wynika z tego, jakich używa narzędzi, tylko z artystycznej postawy, odwagi, stosunku wobec świata. Istnieje wiele przykładów kina komercyjnego, które epatuje chropowatym obrazem, aby udawać niepokorne ambicje. Jest też wiele niskobudżetowych obrazów operujących zaskakująco luksusową estetyką. Tak naprawdę zaciera się podział na dostępny dla wybranych, profesjonalny sprzęt, który umożliwia robienie „prawdziwych" filmów, i warsztat amatorskiego artysty, którym może co najwyżej nakręcić półprodukt. Nowe techniczne możliwości powodują, że jakość obrazu filmowego jest wyłącznie artystycznym wyborem. Aparatem cyfrowym za 10 tysięcy złotych, czyli prawie za darmo, był kręcony serial „Dr House". Studenci naszej szkoły kręcą na tym samym sprzęcie (np. kamera RED) co David Fincher.

Czy taka perspektywa, że każdy może na swój użytek zostać reżyserem, zmienia sposób kształcenia w Filmówce?

Kiedyś szkoła była podstawowym, może nawet jedynym miejscem, gdzie przyszli reżyserzy zdobywali wiedzę o kręceniu filmów. Dzisiaj zakres inspiracji jest dużo szerszy, dostępność techniki powszechna, kryteria warsztatowe dużo mniej rygorystyczne. Za moich czasów oceniano nasze filmy pod kątem czysto technicznym: czy zmontowane plany się zgadzają, czy słychać dialogi, zdjęcia są ostre. Dziś tego typu kryteria nie są już aktualne. Rozwój filmowej formy wystrzelił w jakiś szalony kosmos. Szkoła filmowa pomaga zostać reżyserem, ale odciska na absolwencie mniejszy ślad niż kiedyś.

Mariusz Grzegorzek o swojej twórczości

Jako rektor, siłą rzeczy odpowiedzialny za młodych, większy problem widzę w systemie finansowania filmów. Mamy w tej branży kilka liczących się podmiotów, z Polskim Instytutem Sztuki Filmów na czele, które nie dość skutecznie ze sobą współpracują. Młodzi po szkole nie mają gdzie robić poszukujących filmów. Chciałbym reanimować działające w Filmówce studio Indeks, które zajmowało się debiutami, ale sprawa jest trudniejsza, niż mi się wydawało.

Na ile rozmowa o pieniądzach dla młodych jest aktualna w momencie, kiedy filmy można kręcić kamerą cyfrową, komórką, montować na domowych komputerach? Czy nie demonizujemy pieniędzy?

To zaskakujące zjawisko. 20 lat temu robienie filmu było ogromnym przedsięwzięciem, kosztownym, bardzo skomplikowanym. Dzisiaj może być aktem intymnym. Masz lustrzankę, koleżankę, kolegę i coś robimy w mieszkaniu, bez poczucia skazania na technologiczne getto. Paradoksalnie ta dostępność technologii rozleniwiła ludzi, także moich studentów.

Na zaproszenie Agnieszki Holland byłem członkiem jej zespołu oceniającego projekty filmowe w PISF. Z romantyczną nadzieją, że może uda się pomóc ludziom młodym, bez poparcia, za to z potencjałem, który może zaowocować debiutem. Ale przez rok przeczytałem tak naprawdę jeden scenariusz, który coś we mnie poruszył! Zresztą napisany przez dwóch Czechów. Wiem, że to zabrzmi, jakbym zdradzał swój naród, ale oczekiwałem rewolucyjnych, świeżych pomysłów, a otrzymywałem albo historie opowiedziane bardzo nieudolnie, albo poprawnie realizujące założenia mainstreamu. Przykre.

Młodzi filmowcy są konserwatystami?

Tak. Teatr, sztuki plastyczne, literatura odważniej dotykają rzeczywistości. Młodzi reżyserzy filmowi mniej chętnie podejmują z widzem grę, dialog czy kłótnię. Inna sprawa, że widownia też się zmieniła. Kiedy idę do kina, publiczność częściej przypomina wytłoczyny z owoców. Nie ma w niej soków żywotnych, ciekawości, głodu. Polacy są generalnie średni, pasywni, łykają kolejne romantyczne komedie albo komiksy o swej udręczonej historii. Poczciwe osiągnięcia na poziomie matury pisemnej z polskiego to dla nas ambitne kino artystyczne. Raz w roku, na festiwalu Romana Gutka, chodzę do kina nawet bardziej po to, by popatrzyć na publiczność, a nie na filmy. Bo w jednym miejscu koncentruje się jakaś nadzieja: młodzież o wrażliwych twarzach, wesoła i inteligentna.

Pan chodzi do kina?

Owszem, choć rzadko na polskie filmy. Bardzo często są starannie zrealizowane, znakomicie zagrane, poprowadzone sprawną ręką reżysera... Ale w istocie to XIX-wieczne historyje.

No to pan przesadził.

Wiem, że to strasznie brzmi, jakbym obraził się na rzeczywistość, ale nie ukrywam, że jestem sfrustrowany. Dzisiaj idę na „Drogówkę", może humor mi się poprawi.

Nic tylko samemu kręcić?

No wie pan, bez przesady, w moim wieku nie wypada już widzieć siebie w tak niedorzecznej perspektywie. Ostatni film „Jestem twój" nakręciłem kamerą cyfrową. Sam z żoną. Ale trudno mi znaleźć motywację do nakręcenia następnego... Teraz tak naprawdę interesują mnie potężny (pomarzyć zawsze można) w wyrazie obraz zgnicia, sfermentowania, magmy narodu polskiego, której jestem elementem. Film byłby całkowicie niepoprawny pod względem warsztatowym, rodzaj zemsty na Polsce za to, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Nie potrzebuję pieniędzy na zrobienie tego filmu, kręcę go sam i przed nikim nie muszę się tłumaczyć. Komórka lub mała kamera w rękę i w drogę.

rozmawiał Jacek Tomczuk

Rz: Amerykańscy „Bogowie ulicy", serbski „Klip", polska „Drogówka". Hollywoodzki mainstream i europejskie kino z ambicjami. Różne filmy, kraje, a wszystkie wykorzystują efekt amatorskiej kamery, nagrań z komórek. Nowa moda czy demokratyzacja technologii?

Mariusz Grzegorzek:

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla