Dokładnym przedmiotem skargi było zatrudnienie przez AEG Live lekarza, Dr Conrada Murraya, który opiekował się Michaelem Jacksonem.
83-letnia matka muzyka Katherine Jackson i troje jego dzieci twierdzili, że przedawkowanie leków przez Jacksona było spowodowane brakiem kompetencji Murraya, a firma AEG Live jest winna niedokładnego sprawdzenia kwalifikacji lekarza oraz negowania złego stanu zdrowia jej gwiazdora. Firma AEG Live w ciągu trwającego 5 miesięcy procesu cywilnego, dowodziła natomiast, że powodem śmierci było uzależnienie muzyka od leków.
Składająca się z dwunastu osób ława przysięgłych jednomyślnie stwierdziła, że chociaż firma zatrudniła doktora Murraya, robiąc to nie miała złych zamiarów. Tym samy uznano, że AEG Live nie ponosi odpowiedzialności za śmierć Jacksona.
W trakcie procesu podkreślono problemy z przewlekłym bólem i bezsennością jakie nękały muzyka w ostatnich miesiącach życia - co wiązało się z przyjmowanie dużej ilości leków. Przedstawiciele AEG Live podkreślili jednocześnie, że o uzależnieniu muzyka wiedział tylko on i jego lekarz, a firma posiadając takie informacje odwołałaby występy Jacksona.
- Straciliśmy jednego z największych muzycznych geniuszy, ale czuję ulgę i jestem bardzo wdzięczny ławie przysięgłych za uznanie, że ani ja, ani nikt z zespołu AEG Live, nie odegraliśmy żadnej roli w tragicznej śmierci Michaela - mówił po ogłoszeniu wyroku dyrektor AEG Live Randy Phillips.