– I co widzę? Odwracające się w popłochu głowy. Zastanawiam się, co ludzie wtedy myślą. Że się z nich śmieję? To przykre sytuacje, choć osobiście nie mogę narzekać. Spotykam się z miłymi reakcjami przechodniów. To jest super. Szkoda jednak, że wielu Polaków wciąż chciałoby przemknąć przez miasto w czapkach niewidkach.
Tuż przed premierą płyty Kayah wzięła udział w odrodzonym Festiwalu Róbrege. U jego początków wykonawcy i fani mówili i śpiewali o walce z Babilonem, którym była dla nich komunistyczny system i władza. Teraz festiwal odbył się w cieniu socrealistycznego Pałacu Kultury, z którym sąsiadują wieżowce na ulicy Emilii Plater – symbole Babilonu kapitalistycznego.
– Pałac Kultury mi się podobał i nigdy do końca nie wiedziałam, o co z tym Babilonem chodzi, bo przecież wszyscy w nim żyli, a nawet go współtworzyli – przyznaje. – Było mnóstwo zapożyczonych terminów, schematów i szablonów. Pamiętam zachowania dziecinne, naiwne, a zarazem słodkie. Rozmów na temat systemów politycznych nie lubię. To strata czasu. Mam własny system: wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Można zmieniać własną rzeczywistość siłą woli, wiary i dobra.
Kayah zastrzega, że nie mówi o tym, jak przeżyć do pierwszego. Chodzi jej o zdrowie psychiczne i czystą przestrzeń wokół siebie. – A jeśli chodzi o pieniądze – dodaje – dobrze, jeśli są środkiem do realizacji marzeń, a nie celem samym w sobie, bo to jest prawdziwy Babilon, prawdziwa niewola.
Taka refleksja bierze się z wielu doświadczeń. Kayah występuje na imprezach zamkniętych, gdzie spotyka prezesów dużych firm, którzy pamiętają ją z Jarocina.