Wydawałoby się, że w minionym roku wszystko o Witoldzie Lutosławskim zostało już powiedziane. To, co najciekawsze, otrzymujemy jednak teraz w zestawie sześciu płyt CD i DVD, zatytułowanych „Lutosławski/świat".
Był człowiekiem otwartym na innych, ale niechętnym do zwierzeń i wyrażania gwałtownych emocji. Wielu faktów o sobie nie upubliczniał, choć były ważne w jego biografii, a jako kompozytor pomijał te utwory, które jego zdaniem nie miały wartości.
20 lat po śmierci Lutosławskiego (rocznica przypada jutro, 7 lutego) mamy prawo i obowiązek stworzyć pełny jego portret. A ten zestaw płyt dostarcza cennego materiału. Wybór utworów, jakiego dokonano, korzystając z archiwum Polskiego Radia, pozwala poznać rzeczy dotąd nieznane oraz posłuchać, jak interpretowali tę muzykę artyści przed laty i jak traktuje ją dziś nowa generacja.
Każda płyta skupia się na innym temacie, uzupełnia je sześć książeczek z ciekawymi tekstami i wywiadami. Pierwsze CD sięga do zamierzchłej przeszłości. Płytę otwiera sonata fortepianowa skomponowana w czasach studenckich, autor skreślił ją potem z wykazu swych dzieł. Gdy w 1966 r. utwór nagrał Ryszard Bakst (tę interpretację możemy teraz poznać), Lutosławski był bardzo niezadowolony.
Przypomniano pieśni komponowane w czasie okupacji dla AK i nigdy niewykonaną publicznie kantatę „Warszawa – sława!" z 1950 r. Lutosławski był wówczas na indeksie władz. Są utwory inspirowane folklorem, uzupełnione ważną oceną, że nie powstały wyłącznie z obowiązku. Jako wychowanek Karola Szymanowskiego uważał, że sięganie do tradycji odgrywa ważną rolę w społecznej edukacji muzycznej.