Nie wypada liczyć lat kontrabasiście Gary'emu Peacockowi, ale by docenić, z jaką sprawnością szarpie struny kontrabasu, warto wiedzieć, ze w maju skończył ich 79. Znany przede wszystkim z tria Keitha Jarretta utworzył konkurencyjna formację Now This również wykonującą standardy. Na fortepianie gra w niej Marc Copland, pianista bardziej nowatorski niż Jarrett, ale nie tak sławny. Kto wie, może to Copland jest ulubionym pianistą Peacocka, bo występuje z nim również w duecie. Now This rozrasta się czasem do kwartetu z gitarzystą Johnem Abercrombie'em, ale do nas dotarło super-trio z perkusistą Joeyem Baronem.
W brzmieniu kontrabasu Peacocka słychać nieustannie romantyzm pianisty Billa Evansa i radykalne podejście do improwizacji saksofonisty Alberta Aylera. Z tymi muzykami współpracował na początku swej kariery i to wyznaczyło kierunki jego artystycznych poszukiwań.
Jakże inaczej zabrzmiały standardy w wykonaniu tria Now This w porównaniu z tym, co słyszymy na płytach tria Jarrett Peacock DeJohnette. Interpretacje obu zespołów są na wskroś nowoczesne, ale to ciemne akordy Marka Coplanda nadają im tajemniczy charakter, a pełna rytmicznych zawirowań gra Joeya Barona dodaje aspekt szaleństwa. Słowem, w żadnym momencie nie wiadomo, jakich harmonii można spodziewać się za chwilę.
Gdyby nie dziwne ustawienie dźwięku kontrabasu Peacocka pozbawione najniższych tonów, moglibyśmy się delektować pełnym brzmieniem jego wyjątkowego stylu. Szarpał struny mocno i zdecydowanie, często w wysokich rejestrach. Dawał sobie dużo miejsca na solówki, jak np. w introdukcji do tematu „Song For My Father" Horace'a Silvera. Jakze inaczej niż w wykonaniu tria Billa Evansa zabrzmiał standard „Gloria's Step". Temat George'a Gershwina „I Loves You Porgy" solówką otworzył Joey Baron grając na perkusji dłońmi. Na bis instrumenty amerykańskich muzyków po prostu rozśpiewały się w radosnej melodii. Takie koncerty wspomina się długo.