Rzeczpospolita: Od niedzieli do wtorku trwa finał 15. Konkursu Chopinowskiego. Czy zaskoczył pana wybór finalistów tegorocznej edycji konkursu?
Marcin Majchrowski: Zaskoczyło mnie to, że w finale zabrakło Krzysztofa Książka; jest to dojmujące niedopatrzenie jurorów. Książek grał przecież bardzo dobrze, zwłaszcza w III – półfinałowym – etapie. Żałuję, że w finale nie znalazła się również Galina Chistiakova, jednakże Rosjanka podczas półfinałowego występu była chora, co odbiło się na jej dyspozycji. Można także dyskutować nad słusznością przyznania nominacji dla Aljosy Jurinicia z Chorwacji i Georgijsa Osokinsa z Łotwy, którzy znaleźli się w gronie dziesięciu finalistów. Wprawdzie Osokins ma bardzo wyrazistą osobowość, ale... czy predysponuje ona go do tego, by wykonywać muzykę Chopina?
Wyrazista osobowość, czyli jaka?
Osokins prezentuje bardzo indywidualne podejście do muzyki, co publicznie bardzo podkreśla. W wywiadach np. mówił, że jest zainteresowany nie tyle udziałem w konkursie, ile po prostu samą grą dla publiczności. Dla niego najważniejsze jest to, że słuchają go ludzie, czy to w sali, czy na YouTube. Również z wieloma elementami w jego grze część ekspertów się nie zgadza, np. z jego interpretacją, sposobem przedstawiania utworu, które w pewnych momentach ocierają się nawet o kicz.
W finale znalazło się dwóch pianistów z Kanady i dwóch ze Stanów Zjednoczonych. Czy to właśnie w Ameryce Północnej jest obecnie najwięcej zdolnych pianistów?