Danny Cohen był niezaprzeczalnym bohaterem pierwszego weekendu festiwalu. Wybitny brytyjski operator nominowany do Oscara za zdjęcia do „Jak zostać królem” na Camerimage osobiście zaprosił gości na pokaz filmu Toma Hoopera „Dziewczyna z portretu”. I na projekcję „The Room” Lenny’ego Abrahamsona. Szczególnie ten drugi film był wielkim wyzwaniem operatorskim, jako że jest to historia matki i jej pięcioletniego syna, więzionych przez lata przez zboczeńca w podziemiach ogrodowej szopy. Dla chłopca, który urodził się w tej piwnicy, mały ciemny pokój jest całym światem. Innego przecież nie zna.
- Oddanie klaustrofobicznego klimatu jest, wbrew pozorom, znacznie trudniejsze niż pokazanie pięknych, rozległych pejzaży - mówił mi Cohen.
Ale on lubi wyzwania. W czasie bydgoskiego weekendu zaprezentował też inny swój film - musical „London Road”, oparty na sztuce wystawionej premierowo w londyńskim British National Theatre w 2011 roku. Reżyserii filmu podjął się Rufus Norris, który wystawił sztukę teatralną. Powstało nieszablonowe przedsięwzięcie. Sztuka oparta została na autentycznych wydarzeniach: w latach 2006-2008 seryjny morderca zabił w Ipswich pięć prostytutek. Tekst powstał na podstawie wywiadów z autentycznymi mieszkańcami London Road, którzy musieli sobie dać radę z traumą, jaka dotknęła ich spokojną okolicę.
Wszystkie piosenki zostały nagrane bezpośrednio na planie, w czasie zdjęć. Do tego pomysłu dostosowano całą organizację planu. Nawet kostiumy musiały zostać uszyte z materiałów, które przy poruszaniu nie szeleszczą.
Danny Cohen ma już na swoim koncie musical „Les Miserable”, przy którym współpracował z Tomem Hooperem.
- Europa nie ma takiej tradycji musicalu jak Ameryka - mówi. - Jeśli miałbym mówić o jakichś wzorach, to musiałbym chyba sięgnąć do „Parasolek z Cherbourga” Jacquesa Demy’ego, nakręconych w latach sześćdziesiątych.
Na Camerimage trafił jeszcze jeden film, do którego zdjęcia nakręcił Cohen - „Strategia mistrza” Stephena Frearsa – historia kolarza Lance’a Armstronga z niesamowitymi ujęciami kolarskich wyścigów. Te cztery filmy, każdy w zupełnie innym stylu, to dowód na maestrię zawodową Danny”ego Cohena, dziś z pewnością jednego z najciekawszych operatorów Europy.