Zastępca szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów zapewnił jednak, że jeśli nie dojdzie do konfliktu, to „będzie tylko normalny handel", któremu rywalizacja nie zaszkodzi. Ale już w tej chwili punktem zapalnym jest „zagarnięcie przez Rosję dwóch prowincji Gruzji, (...) nielegalna aneksja Krymu i wspieranie rebeliantów we wschodniej Ukrainie, wspieranie reżymu Baszara Asada. (...) Chiny budują sztuczne wyspy i zgłaszają pretensje do wód międzynarodowych".
– Jeśli nie rozumiemy, że siła ma znaczenie w tej rywalizacji, to znaczy, że ignorujemy historię – zauważył filozoficznie.