Południowa i Północna Korea w piątek zgodziły się pracować nad osiągnięciem "bezatomowego Półwyspu Koreańskiego poprzez całkowitą denuklearyzację". Nie jest jednak na razie jasne, jakie kroki zostaną podjęte, by osiągnąć ten cel. Wcześniej Północ zapowiadała, ze rozbrojenie będzie możliwe tylko wtedy, gdy swoich prawie 30 tys. żołnierzy z Południa wycofają Stany Zjednoczone.
Oba państwa mają podpisać traktat pokojowy, który oficjalnie zakończy trwającą 68 lat wojnę (w 1953 roku zawarto rozejm). Na pierwszym szczycie od ponad dziesięciu lat obie strony zapowiedziały, że będą dążyć do porozumienia w sprawie ustanowienia "trwałego" i "solidnego" pokoju na Półwyspie.
Ogłoszenie tej informacji nastąpiło po historycznym spotkaniu między prezydentem Korei Południowej Mun Dze Inem a przywódcą Północy Kim Dzong Unem.
Jednocześnie z informacją o podpisaniu wspólnej deklaracji, poinformowano, że Mun Dze In jesienią odwiedzi Pjongjang, stolicę Korei Północnej. Oba kraje "zgodziły się utworzyć wspólne biuro łącznikowe" w mieście Kaesong na Północy. Biuro ma "ułatwić ścisłe konsultacje między władzami" i "wspólną wymianę". Mun zapowiedział też, że rozdzieleni krewni będą mogli się ze sobą kontaktować, a linia demarkacyjna stanie się "strefą pokoju". Jak określił Kim Dzong Un, Koreańczycy po obu stronach granicy są "braćmi tej samej krwi".
Wśród wielu zobowiązań, podjętych we wspólnym oświadczeniu ze szczytu, znalazły się także: zaprzestanie wszelkich "wrogich działań" między Północą a Południem, zaprzestanie emisji audycji propagandowych od 1 maja, modernizacja linii kolejowych i połączeń drogowych przez granicę oraz kontynuacja wspólnych startów w wydarzeniach sportowych, w tym w tegorocznych Igrzyskach Azjatyckich.