Trwają gorączkowe przymiarki do stanowisk wiceministrów.
Z wyliczeń „Rz“ wynika, że politycy Platformy Obywatelskiej dostaną większość stanowisk sekretarzy stanu w resortach. Koalicjant będzie musiał się zadowolić kilkoma. Co więcej, nie wszystkie trafią do posłów PSL, część zajmą eksperci i współpracownicy ludowców.
Sekretarz stanu to stanowisko najwyższe zaraz po konstytucyjnym ministrze. Przepisy mówią, że poseł, jeśli chce zostać wiceministrem, powinien mieć rangę sekretarza stanu, inaczej będzie musiał się zrzec mandatu poselskiego. – Nie wiemy, ilu będziemy mieli sekretarzy stanu. O tym decydują premier Donald Tusk i premier Waldemar Pawlak. Do tej pory zostało ustalone, że w każdym resorcie PSL będzie miało swojego wiceministra – mówi Eugeniusz Grzeszczak z tej partii.
W sumie wśród wiceministrów rekomendowanych przez Platformę będzie około sześciu posłów tej partii. Do tego dochodzą eksperci. Jednak jest mało prawdopodobne, aby któryś z posłów został sekretarzem stanu w MSWiA.
W resorcie Grzegorza Schetyny jest już za to pierwszy podsekretarz stanu. Witold Drożdż to były doradca Wojciecha Brochwicza, gdy ten był wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka. Niewykluczone, że do resortu trafi też Piotr Stachańczyk, specjalizujący się w tematyce repatriacji i cudzoziemców. Był on wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Buzka.