Jak napisaliśmy wczoraj, Paweł K., wieloletni naczelnik geodezji Urzędu Miasta w Częstochowie i mąż sędzi, zarabiał setki tysięcy złotych na opiniach, choć nigdy nie był biegłym sądowym. Od 1999 do 2004 r. wykonał 243 opinie na polecenie II Wydziału Cywilnego Nieprocesowego Sądu Rejonowego w Częstochowie. Posługiwał się fałszywą pieczątką i tytułem biegłego. Paweł K. omijał również ustawę antykorupcyjną, bo jako urzędnik nie mógł prowadzić działalności gospodarczej.
Nie spotkała go za to żadna kara. Częstochowska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie fałszywego biegłego, gliwicka oceniła, że czyny K. to wykroczenie, ale już przedawnione i wątek ten w ubiegłym roku umorzyła. K. został skazany tylko za sfałszowanie jednej opinii geodezyjnej. Nadal pracuje w częstochowskiej geodezji jako specjalista. Żona Pawła K. jest częstochowską sędzią. Przez lata pracowała przy księgach wieczystych, teraz w wydziale gospodarczym. Od czasu wybuchu afery są po rozwodzie.
Okazuje się, że już w 2004 r. na polecenie Ministerstwa Sprawiedliwości kontrolowano częstochowski sąd. Jak została oceniona sprawa powoływania biegłego, który nie miał do tego uprawnień? Wizytator wyznaczony przez Sąd Apelacyjny w Katowicach wytłumaczył, że Paweł K., choć nie był biegłym stałym, był powoływany jako tzw. biegły ad hoc z zakresu geodezji, na co zezwala kodeks postępowania cywilnego. I wystawił „biegłemu” doskonałą opinię rzetelnego geodety.
Już w 2004 r. na polecenie resortu sprawiedliwości kontrolowano częstochowski sąd
Wizytator napisał jednak nieprawdę, czego dowodem są zeznania sędziów tego wydziału złożone w gliwickiej prokuraturze. Wynika z nich, że sędziowie uznawali Pawła K. za pełnoprawnego biegłego z listy. Paweł K. nie składał przysięgi w przypadku żadnej ze spraw, co muszą czynić biegli ad hoc.