Jak pisze „Dziennik” Hendzrak był „kapitanem SB, działał w IV wydziale Służby Bezpieczeństwa i zajmował się między innymi inwigilowaniem Kościoła katolickiego. Hendrzak to też zaufany współpracownik Kazimierza Grenia, szarej eminencji związku, byłego przewodniczącego owej komisji, człowieka, który stoi za wyborem Grzegorza Laty na prezesa. Przeszłości w SB nie ukrywa. „To prawda. Byłem kapitanem SB, nie będę się tego wypierał" - bez cienia zażenowania mówi Hendrzak. "Wie pan, działałem w piłce zanim wstąpiłem do SB, a pracowałem też w niej po zakończeniu służby. Nie ma to żadnego wpływu na to co robię dziś".
Hendrzak nie chce potwierdzić, że zajmował się inwigilacją księży: "Cały czas obowiązuje mnie tajemnica służbowa. Nie mogę opowiadać o takich rzeczach. Wie pan, minister by się wkurzył" - mówi Dziennikowi.
Nowy przewodniczący komisji futsalu (futbolu halowego – przyp. IJ) twierdzi, że nigdy nie miał żadnych problemów z racji swojej przeszłości. "Nie czepiała się mnie nigdy komisja etyki, nikt mi w PZPN nie robił żadnych wyrzutów, czy kłopotów z powodu, że byłem w SB. Pozytywnie przeszedłem weryfikację. Zostałem dopuszczony do pracy w policji".
Wygląda na to, że prezes Lato poważnie wziął się za wypełnianie obietnic. Wprowadza nowe. Choć można mieć trochę żalu, że zmiany nie są bardziej radykalne. Szefem komisji ds. porządku czy ds. naprawy mógłby zostać np. Wojciech Jaruzelski. Może wreszcie wprowadziłby stan wyjątkowy w PZPN?
A „Gazecie Wyborczej” Agata Nowakowska pisze o Lechu Kaczyńskim, który „rzucił się niczym Rejtan, by nie odpuścić do zmian proponowanych przez PO” Chodzi o ustawy zdrowotne. „Ale to walka z wiatrakami. 70 szpitali samorządowych już działa w formie spółek niepublicznych, a pacjenci leczą się w nich za składkę. Samorządy przekształcają w spółkę co piąty ZOZ!” – pisze Nowakowska. Nie dodaje, że proces ten trwał już za poprzedniego rządu i wtedy prezydent nie protestował. Ale – jak pisze dziennikarka GW – „Weto prezydenta będzie miało jeden wymierny skutek: część tonących w długach szpitali może nie dostać pomocy z budżetu. Rząd zagwarantował na to 2.7 mld zł. Te szpitale, które nie przekształcą się w spółki, nie zobaczą z tego nawet złotówki”.