Informację o odsunięciu Hanny Lis podaliśmy wczoraj jako pierwsi. Potwierdziła ją rzecznik prasowy TVP SA Aneta Wrona. Nie chciała jednak tego komentować.
Szef „Wiadomości” Krzysztof Rak zastosował wobec Lis najbardziej radykalny środek, jakim dysponował. Nie może jej ani zawiesić, ani zwolnić z pracy. Takie decyzje ma prawo podjąć jedynie kierownictwo spółki, gdyż Lis podpisała kontrakt z zarządem TVP.
Odsunięcie prezenterki Rak uzasadnił utratą zaufania. Z Hanną Lis nie udało nam się skontaktować. Jej mąż Tomasz Lis twierdzi, że utrata zaufania jest tylko pretekstem. – Pan Rak i moja żona mieli doskonałe relacje, o czym świadczą także długie rozmowy telefoniczne na temat „Wiadomości”, również w weekendy. Ostatnio widzieli się tydzień temu i nic nie wskazywało na utratę zaufania. Wręcz przeciwnie – informuje „Rz”. Dziennikarz podkreśla, że zarówno jego kontrakt z TVP, jak i jego żony są wciąż ważne.
Zaskoczeni są też pracownicy programu. Większość z nich dowiedziała się o odsunięciu Lis od reportera „Rz”.
Do decyzji Raka mogła się przyczynić opinia, jaką rada programowa wystawiła Lis po wywiadzie z premierem Donaldem Tuskiem. Prezenterce zarzucono wiele błędów, a przede wszystkim to, że wywiad był przeprowadzony „niemal na kolanach” i bez zadawania kłopotliwych pytań.