Do lawiny dziwnych zdarzeń związanych ze sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika doszło kolejne. Jak ustaliła „Rz”, część bezcennych dowodów rzeczowych została zalana ściekami z pękniętej rury.
– Jesteśmy wstrząśnięci. Ani nas, ani Włodzimierza Olewnika (ojca Krzysztofa – red.) nikt nie informował o zalaniu dowodów rzeczowych – mówi „Rz” Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny.
Historia przypomina groteskę. W czerwcu 2008 r., jeszcze zanim uprawomocnił się wyrok na porywaczy, w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Olsztynie pękła rura kanalizacyjna. Po godz. 16 sprzątaczki zauważyły, że dół budynku, gdzie mieszczą się magazyny dowodów rzeczowych, zalewa cuchnąca ciecz. Okazało się, że fekalia dostały się do pomieszczenia wypożyczonego przez olsztyński zarząd CBŚ do przechowywania dowodów zebranych w śledztwie dotyczącym porwania Olewnika.
– Były tam worki i kartony z różnego rodzaju śladami, w tym odciski palców zabezpieczone na przedmiotach z domu ofiary – opowiada olsztyński policjant.
– Materiały z oględzin domu Olewnika, zdjęcia, włos znaleziony na miejscu zbrodni – dodaje inny rozmówca „Rz”.