Reklama

Dorn ujawnia kulisy swej dymisji

Odszedłem z MSWiA, bo byłem przeciwny nominacji Jarosława Marca na dyrektora CBŚ. Miałem dowody jego krętactw w sprawie Henryka Stokłosy – napisał w blogu Ludwik Dorn

Aktualizacja: 19.02.2009 09:39 Publikacja: 19.02.2009 01:39

Ludwik Dorn

Ludwik Dorn

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Były wiceszef PiS dwa lata milczał w sprawie powodów odejścia ze stanowiska szefa MSWiA. Wczoraj ujawnił kulisy swojej dymisji w blogu.– Wywołały mnie do tablicy słowa prezydenta Kaczyńskiego. Gdyby nie chlapnął tego, co chlapnął, to bym milczał – mówi „Rz” Dorn.

Chodzi o wywiad z poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”, w którym Lech Kaczyński stwierdził: „odwołanie Ludwika Dorna było konieczne. Wicepremier miał trudny okres. Uważał, że nawet wobec szefa rządu sfera, którą kieruje, jest całkowicie autonomiczna, i dawał temu wyraz. Muszę powiedzieć, że podziwiałem cierpliwość premiera”.

Jest też inny powód, dla którego Dorn zaczął mówić. „Rz” ujawniła, że policja zaniedbała ściganie podejrzanego o korupcję byłego senatora Henryka Stokłosy, bo przez prawie cztery miesiące od wydania przez sąd europejskiego nakazu aresztowania nie zarejestrowała go w Systemie Informacji Schengen.

„Artykuł w "Rz" przyciągnął moją uwagę dlatego, że nie było to pierwsze opóźnienie we wprowadzeniu informacji o poszukiwaniu p. Stokłosy; pierwsze dotyczyło krajowego nakazu aresztowania, a wiązało się w sposób dramatyczny ze złożeniem przeze mnie dymisji ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych” – czytamy w blogu.

Dorn utrzymuje, że miał dowody na to, iż na przełomie 2006 i 2007 r. Jarosław Marzec, ówczesny naczelnik warszawskiego CBŚ, opóźnił wprowadzenie nakazu do Zintegrowanego Systemu Informacji Policyjnej. Co więcej, w pierwszej dekadzie stycznia miał sporządzić notatkę dla przełożonych, z której wynikało, że informację wprowadził. Tymczasem, jak pisze były wicepremier, trafiła ona do systemu około dziesięciu dni później.

Reklama
Reklama

Wkrótce ówczesny komendant główny policji Marek Bieńkowski wszczął przeciw Marcowi postępowanie dyscyplinarne, a Dorn został wezwany na rozmowę do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Mieli w niej też brać udział promujący Marca Zbigniew Ziobro i Janusz Kaczmarek.

Doszło do sporu o Marca. Premier miał powiedzieć, że są w jego sprawie dwie hipotezy. Według pierwszej „to co najmniej intrygant i niezdyscyplinowany oficer”, według drugiej – „oficer energicznie walczący z układem, którego właśnie za to przełożeni chcą wykończyć”. – Ja przychylam się do tej drugiej hipotezy – miał stwierdzić Kaczyński. „Uznałem wtedy, że skoro wizja »walki z układem«, którą pielęgnuje w sobie pan premier, jest ważniejsza niż wydruki komputerowe i notatki służbowe, których sfałszować niepodobna, to dalsza rozmowa nie ma sensu” – pisze Dorn.

Nazajutrz złożył dymisję. Dzień później to samo zrobił Bieńkowski. Postępowanie dyscyplinarne wobec Marca umorzono. Wkrótce został dyrektorem CBŚ. Stanowisko stracił w sierpniu 2007 r. w efekcie afery przeciekowej związanej z akcją CBA w Ministerstwie Rolnictwa.– Napisałem prawdę, są na to dowody – zapewnia „Rz” Dorn. Ziobro: – Nie czytałem blogu, więc trudno mi komentować.

O wpis, drogą elektroniczną, zapytaliśmy także Marca. „Nie jest możliwe wyjaśnienie za pomocą e-maila tej sprawy. Mogę stwierdzić, że przytoczone informacje zarówno w sferze merytorycznej, jak i formalnej są błędne (nie chciałbym stwierdzać, że kłamliwe)” – odpisał.

Do zamknięcia tego wydania nie udało nam się uzyskać komentarza Jarosława Kaczyńskiego, przedstawicieli Pałacu Prezydenckiego ani Marka Bieńkowskiego.

[ramka][b]Blog Ludwika Dorna:

Reklama
Reklama

[link=http://ludwikdorn.salon24.pl]ludwikdorn.salon24.pl[/link][/b][/ramka]

Były wiceszef PiS dwa lata milczał w sprawie powodów odejścia ze stanowiska szefa MSWiA. Wczoraj ujawnił kulisy swojej dymisji w blogu.– Wywołały mnie do tablicy słowa prezydenta Kaczyńskiego. Gdyby nie chlapnął tego, co chlapnął, to bym milczał – mówi „Rz” Dorn.

Chodzi o wywiad z poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”, w którym Lech Kaczyński stwierdził: „odwołanie Ludwika Dorna było konieczne. Wicepremier miał trudny okres. Uważał, że nawet wobec szefa rządu sfera, którą kieruje, jest całkowicie autonomiczna, i dawał temu wyraz. Muszę powiedzieć, że podziwiałem cierpliwość premiera”.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Są wyniki rekrytacji na SGGW. Uczelnia będzie walczyć z rezygnacjami ze studiów
Patronat Rzeczpospolitej
Dni Konia Arabskiego 2025 – pasja, tradycja i przyszłość
Kraj
Przełom w leczeniu raka piersi u seniorek. Warszawa z pierwszym w Polsce Pododdziałem Onkologii Geriatrycznej
Kraj
Alarm na drogach. Tyle osób zginęło w wypadkach od początku wakacji w Warszawie i Polsce
Reklama
Reklama