26 stycznia Włodzimierz Mikoda, wiceprezes Kompanii Węglowej, pojawił się w restauracji Zabrzański Gościniec. Okazją były urodziny właściciela lokalu Zbigniewa Pucka, wieloletniego kontrahenta Kompanii. Dzień później o szóstej rano firma Pucka szantażem wymogła na Kompanii nowy kontrakt wart 440 mln zł – ustaliła „Rz”.
Stosunki Kompanii z firmą PTK Holding, której prezesem jest Pucek, od stycznia były napięte. PTK obsługiwała na zlecenie węglowego koncernu bocznice kolejowe dla ośmiu kopalń i zażądała 30-procentowej podwyżki w nowym kontrakcie na 2009 r.
Z tego powodu 23 stycznia zarząd Kompanii podjął uchwałę, że podpisze z PTK umowę tylko na jeden rok.
Jednak trzy dni po urodzinowej imprezie w Zabrzańskim Gościńcu wszystko się zmieniło. Nowa uchwała zarządu wydłużyła umowę dla PTK z roku do czterech lat. Lukratywny kontrakt (Kompania zdecydowała się na zamówienie z wolnej ręki) opiewa na 109 mln zł rocznie, a PTK wynegocjował sobie m.in. 30-dniowy termin płatności oraz pokrycie przez Kompanię kosztów remontu głównych bocznic (dodatkowe 800 tys. zł miesięcznie).
Były szef rady nadzorczej Kompanii Węglowej Edward Nowak ocenia te warunki jako korzystne dla PTK. – Np. umowy mają w Kompanii średnio dwumiesięczny termin płatności, a rzeczywiste spłaty sięgają nawet 180 dni – mówi.