– Takie wystąpienie może być wręczone kanclerz Merkel na przykład 4 czerwca – zasugerował szef PiS.
Chodzi o odezwę, w której niemieccy chadecy napisali m. in.: „Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane”. To zdanie politycy PiS uznali za antypolskie. Prezes partii Jarosław Kaczyński stwierdził, że PO nie może być dłużej członkiem frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPP).
– Z Polski nie można robić kubła na śmieci. Wszyscy wiedzą, że EPP jest zdominowana przez Niemców – mówił wczoraj szef PiS. – Trudno sądzić, by polska partia rządząca chciała być we frakcji, na której czele stoją ludzie o tego rodzaju poglądach i dążeniach.
Te słowa oburzyły Zbigniewa Chlebowskiego, szefa Klubu PO. Oskarżył PiS o „niegodziwe i nieuczciwe wykorzystywanie antyniemieckich fobii w kampanii wyborczej”. Także Paweł Zalewski, kandydat PO na europosła, podkreśla: – Zdarzają się próby rewizji historii i Polska musi się im przeciwstawiać. Premier dobrze wywiązał się z tej roli, bo przypomniał, że wypędzenia były dziełem Niemców.
Zauważa, że kanclerz Angela Merkel niedawno zaryzykowała głosy 2 – 3 proc. swoich wyborców, nie zgadzając się naobecność Eriki Steinbach w radzie fundacji poświęconej wypędzeniom. – Odezwa CDU/CSU jest próbą odzyskania głosów tego elektoratu – sądzi Zalewski. – Szkoda, że ta sprawa stała się przedmiotem kampanii wyborczej.