O tej wizycie mówiło się od miesięcy. Ostatnio tydzień temu podczas Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa w Kryłowie niedaleko Sahrynia. Choć oficjalnie nikt tego nigdy nie potwierdzał, prezydenci Polski i Ukrainy mieli się spotkać we wsi, w której w marcu 1944 roku żołnierze AK zamordowali kilkuset Ukraińców. - Tak naprawdę, na uroczystej oprawie odsłonięcia pomnika bardziej zależało stronie ukraińskiej - mówi "Rz" Adam Siwek, naczelnik wydziału krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Początkowo spodziewano się, że dojdzie do tego w lipcu, kiedy Wiktor Juszczenko i Lech Kaczyński przyjechali do Lublina na obchody 440-lecia Unii Lubelskiej. Wizyta prezydenta Ukrainy wzbudzała największe kontrowersje, bo przeciwko nadawanemu mu wtedy doktoratowi honoris causa protestowały organizacje Kresowian, które ochrzciły go "gloryfikatorem zbrodniarzy z OUN-UPA". Juszczenko niespodziewanie skrócił wtedy swój pobyt w Lublinie, co ostatecznie położyło kres spekulacjom w sprawie jego wizyty w Sahryniu.
Po raz kolejny dyskusja na ten temat rozgorzała w ostatnich tygodniach w związku przyjazdem prezydenta Ukrainy do Polski planowanym na 7 i 8 września. Władze gminy Werbkowice, na terenie której leży Sahryń do końca nie były pewne, czy będą gospodarzami międzynarodowego spotkania. Nieoficjalne wizyty samorządowców z Ukrainy w miejscu pamięci, wizje lokalne policji, telefony z Biura Ochrony Rządu do samorządowców sugerowały, że wizyta może zostać zaplanowana w ostatniej chwili.
O możliwej wizycie Juszczenki w Sahryniu informowała niedawno kancelaria prezydenta Ukrainy. Jej urzędnicy zabiegali też, by z ukraińskim przywódcą na otwarciu pomnika spotkał się prezydent Lech Kaczyński.
Tego jednak nie należy się spodziewać. Z komunikatu biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP wynika, że dwudniowa wizyta prezydenta Juszczenki nie przewiduje udziału w odsłonięciu pomnika w Sahryniu. - Były plotki, ploteczki, a skończyło się na niczym - mówi Lech Bojko, wójt gminy Werbkowice.