„Unia jest marnym cieniem idei, od której zaczęła, jest po prostu politycznym wrakiem” — mówi. — „Oprócz tego, że przy każdym szczycie, przy każdej naradzie szefów rządów i ministrów, gdzie wszyscy klepią się po ramieniu i szczerzą w uśmiechach, każdy tak naprawdę gra na własna rękę. (…) W jakiejkolwiek sprawie — czy chodzi o ropę, gaz, czy energie atomowa — Unia nie jest gotowa podjąć wspólnego wyzwania. Berlin i Moskwa umacniają swój sojusz. Sympatia Niemców wobec Rosji jest tendencja utrzymująca się od dłuższego czasu, zarówno w sferze biznesowej, jak i społecznej. Ich wspólny pomysł na kryzys polega na tym, że potężne Niemcy cywilizują i modernizują potężna Rosję. To oczywiście wypcha Unie w jeszcze większe tarapaty. Czasy Adenauera i de Gaulla mamy już dawno ze sobą i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek powróciły” — mówi Glucsmann.

Francuz przypomina, że Unia powstała na gruncie dwóch wartości: stawiania oporu komunistycznej nawale i usuwania ekonomicznych barier, by wspólnie dążyć do dobrobytu. „Ale co się stało z tymi wartościami?” — pyta. „Czy nie nie zostały poważnie naruszone, kiedy były kanclerz RFN i i jeden z głównych unijnych graczy Gerhard Schroeder został szefem rosyjskiej spółki gazowej?”

Tyle Glucsmann. Można tylko przypomnieć, że jednym z filarów nowego, lizbońskiego porządku ma być solidarność energetyczna. Jak wygląda ta solidarność z Polską? Niemcy dogadują się z Rosja w sprawie nieprzyjaznego nam Nord Streamu i — wiadomość z ostatnich dni – Francja dogaduje się z Rosją w sprawie South Streamu, czyli drugiej nitki gazowej otaczającej nas z południa. Mało to budujące.

Traktat Lizboński daje wiele możliwości wspólnego działania i rzeczywistego integrowania się Europy. Ale same deklaracje nie zastąpią politycznej woli współpracy. A tej jest ostatnio – na poziomie realnym, a nie deklaratywnym – coraz mniej.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/janke/2009/12/01/unia-marny-cien-wlasnej-idei/]blog.rp.pl/janke[/link]