Szef doradców premiera Michał Boni, który po wybuchu afery hazardowej przedstawiał Sejmowi ustawę ograniczającą hazard, zeznawał wczoraj ponad pięć godzin przed komisją śledczą.
Boni o aferze dowiedział się z mediów. Zapewniał, że nie miał żadnych kontaktów w sprawie nielegalnego lobbingu z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim. Wykluczył też, by w toku prac nad ustawą hazardową ktoś mógł manipulować Donaldem Tuskiem.
[srodtytul]Czego chciał premier[/srodtytul]
Członków komisji interesował głównie okres od lipca do października 2009 r. Według Boniego przygotowanie założeń do nowej ustawy rozpoczęto na polecenie premiera 30 lipca, a więc kilkanaście dni przed wizytą byłego szefa CBA u Tuska. Mariusz Kamiński poinformował wówczas premiera o kontaktach lobbystów z politykami PO w związku z pracami nad ustawą hazardową, którą wtedy zajmował się rząd.
Decyzja miała zapaść na spotkaniu u Tuska, w którym brała udział też wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. – Spotkanie dotyczyło prac nad budżetem na 2010 r. – mówił Boni. Rozważano możliwości podniesienia wpływów do budżetu, wspomniano też o zwiększeniu dochodów z opodatkowania hazardu. Dzień później, 31 lipca, Boni poprosił wiceministra finansów Jacka Kapicę o przygotowanie założeń „nowego podejścia” do kwestii ustawy hazardowej.