Do dramatycznych wydarzeń doszło w sierpniu ubiegłego roku. Wychowankowie poznańskiego poprawczaka usiłowali uciec z zakładu. Próbowali obezwładnić wychowawcę i odebrać mu klucze. A kiedy to się nie udało, podłożyli w budynku ogień i zabarykadowali się na jednym z pięter. W tłumieniu buntu wzięło udział 40 policjantów. Rannych zostało sześć osób. Wartość strat sięgnęła niemal 400 tysięcy złotych.
Czterej uczestnicy buntu już wcześniej dobrowolnie poddali się karze. Dziś Sąd Rejonowy w Poznaniu skazał czterech kolejnych. Wśród nich był 20-letni Krzysztof B., który usłyszał najpoważniejsze zarzuty. Prokurator oskarżył go nie tylko o podpalenie, ale też o znieważenie i napaść na funkcjonariusza publicznego. Podczas śledztwa B. zeznał, że to on namówił kolegów do zorganizowania buntu. - Zdenerwowałem się, bo ktoś mnie pomówił o pobicie i cofnęli mi wniosek o przedterminowe zwolnienie - tłumaczył. Przed sądem jednak zeznawać nie chciał.
- To skończyło się "szczęśliwie". Ale tam mogli zginąć ludzie - podkreślała sędzia Joanna Knobel, uzasadniając dzisiejszy wyrok.