Złośliwostka Warzechy jest daremna, wspomniani przez niego fani zdecydowanie wolą się przypomnieć zwycięzcy obecnego rozdania. W Wyborczej znalazł się wywiad z prezydentem-elektem, złożony w większości z typowej politycznej mowy-trawy („wszystkie moje obietnice zostaną wykonane“, „możemy proponować nowe rozwiązania. Może cząstkowe, nieobarczone tak bardzo ryzykiem politycznym… bo przecież nie chodzi o to, żeby ludzi bolało“), zakończony pointą „traktuję moją wygraną jako dowód zaufania, że wspólnie z rządem zmodernizujemy kraj w zgodzie z tradycyjnym światem wartości“. Nie sam wywiad jednak jest ciekawy (choć wrócimy jeszcze do niego), ale sposób, w jaki redakcja go szczelnie opakowała.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2010/07/10/prezydent-nolens-volens/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Więcej szpalt niż słowa elekta zajmują wydrukowane przed i po nim teksty czterech przodujących piór. Jarosław Kurski przypomina groźnie formułę, że „jeżeli Platforma (…) nie pokaże że jest partią reformatorską, otwartą na kulturowe i obyczajowe postulaty demokracji europejskiej, to następne wybory przegra“. Marek Beylin ogłasza, że w wyborach ujawniło się „nowoczesne społeczeństwo“ i „idzie nowe“. Dla Pawła Smoleńskiego „Polska (…) zmieniła się radykalnie, to już nie ten sam kraj, co kilka lat temu“. Miernikiem tej zmiany jest to, że zwycięstwo Komorowskiemu dał języczek u wagi wystawiony przez rzesze domagające się refundacji kosztów in vitro, parytetu płci i związków jednopłciowych. I dalej: „głosowałem na pana w nadziei, że nie uzna pan zachodzących w Polsce zmian za zagrożenie, lecz za normalny proces modernizacyjny“. Mirosław Czech również zapowiada, że „potencjalnym źródłem odpływu sympatyków PO mogą być sprawy światopoglądowe jak kwestia in vitro, prawa mniejszości seksualnych, czy parytet“.
Nie dziwi ten kwartet w tempie gravissimo, skoro elekt twierdzi lekceważąco: „Mówiłem że jestem za refundacją in vitro. Nie zobowiązywałem się jednak, że podpiszę jakąś ustawę, skoro nie wiem, jaka ona będzie“. A jak nie przyjdą z Sejmu takie ustawy? – pyta redakcja. „To nie będzie czego podpisywać“. No tak, jak pisze Kurski, Komorowskiego Wyborcza poparła „nolens volens“ i teraz trzeba zadbać, by on sam nolens volens popłacił długi. Smuci mnie przy okazji fakt, że kwestię refundacji zapłodnienia pozaustrojowego podniesiono do rangi wyznacznika kondycji cywilizacyjnej Polski. Nie możnaby znaleźć innego pola, na którym się pokazuje figę Kościołowi (bo chyba o to chodzi), a kwestię dzieci z próbówki zostawić w spokoju z poszanowaniem ludzi, których to dotyczy osobiście? Dla jasności, jestem za tym by to w granicach rozsądku budżetowego dofinansować, ale nie widzę powodu, by czynić z tego casus belli.
„Do polskiego [śledztwa] trudno mieć zastrzeżenia, jestem też ostatni, który by wysuwał zastrzeżenia co do współpracy polsko-rosyjskiej“. Poza krótkim fragmentem wywiadu z Komorowskim Wyborcza nie odnotowuje dziś wcale kwestii stanu smoleńskiego śledztwa w 90 dni po katastrofie. „Rzeczpospolita“ tymczasem na czołówce woła, że jest „Coraz więcej pytań“, Fakt domaga się „Chcemy akt katastrofy“ i drukuje własną listę pytań, sprawa zajmuje także czołówkę „Naszego dziennika“. Może wyjaśnienie tkwi w przywoływanym już felietonie Marka Beylina: „Kaczyński będzie wykorzystywał propagandowo katastrofę smoleńską, ale to wydarzenie, jeszcze dziś politycznie gorące, szybko straci nośność“. Jak rozumiem, chodzi o to, żeby ostygło jak najszybciej, więc lepiej udawać, że w salonie nie ma żadnego słonia. Ciekawe, bardzo brzemienne w treści, choć mimochodem rzucone słowa.