"Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?" — pyta gdański hierarcha.
"Jasna Góra urodziła mysz" — pisze tymczasem Katarzyna Wiśniewska w piątkowej „Gazecie Wyborczej”. "Po raz kolejny usłyszeliśmy (ogólnikowo), że „krzyż nie może być zakładnikiem w sporze politycznym”. Jedynym efektem tego apelu jest zgrzyt na linii Episkopat - rząd. „GW”, podobnie jak Gazeta.pl przypomina wypowiedź rzecznik rządu Paweła Grasia, że „to przykre i smutne”, że nie doczekaliśmy się ze strony Kościoła, aby zajął w sprawie krzyża przed prezydenckim pałacem „odpowiedzialnej postawy”.
"W istocie dla Pawła Grasia Kościół jest „nieodpowiedzialny” nie dlatego, że nie zajął stanowiska, bo je faktycznie zajął, lecz dlatego, że stanowisko to nie spełnia oczekiwań Platformy Obywatelskiej. Jej przedstawiciele bowiem oczekiwali, że biskupi odsądzą protestujących pod krzyżem od czci i wiary..." — pisze Sebastian Karczewski w „Naszym Dzienniku”, który czołówkę gazety zatytułował słowami arcybiskupa Głodzia: „Zaczniecie słuchać narodu!”.
„Nie ma powodów, by biskupi wyręczali polityków. To nie hierarchowie wymyślili konflikt o krzyż (a raczej o pamięć o ofiarach) i nie oni od kilku tygodni sprawnie go eskalują, by skompromitować zwolenników pamięci o ofiarach Smoleńska” — komentuje gość „Faktu” Tomasz P. Terlikowski.
Jak grzyby po deszczu rodzą się pomysły i sondaże (o których dużo w piątkowej prasie) mówiące, gdzie upamiętnić, gdzie umieścić pomnik tragedii smoleńskiej. Pomijam je, gdyż moim zdaniem obarczone są fundamentalną wadą. Abstrahują od faktu, że 10 kwietnia przeżyliśmy tragedię i wstrząs, a ofiarami obok tragicznie zmarłych i ich rodzin w jakimś stopniu jesteśmy my wszyscy.