Na turystów chcących zobaczyć supernowoczesne, podobno największe podziemne muzeum na świecie, czeka niemiła niespodzianka. Spora część cudów techniki wykorzystanych do prezentacji historii miasta nie działa.
– Ekrany dotykowe są ciemne. Nieczynne są projektory, dzięki którym mieliśmy obejrzeć film o życiu w średniowieczu. Nie było muzyki – skarży się 16-letni Bartek z Tarnowa, który by wejść do podziemi, stał wczoraj w godzinnej kolejce. – Nie udało się uruchomić fontanny, nie widać płonących chat. Chyba za szybko władze pochwaliły się sukcesem – twierdzi Dorota Kruczek, która pod Wawel przyjechała z Gdańska.
Przeciwnicy prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który zaangażował się w promocję muzeum, uważali, iż jego premierę zaplanowano za szybko, a jej data ma związek z rozpoczynającą się kampanią wyborczą. – Mieli rację – mówi część zwiedzających.
W czasie weekendu pod ziemię zeszło już ok. 3 tys. gości. Zwłaszcza najmłodsi nie kryli zawodu. Konsorcjum Trias, odpowiedzialne za przygotowanie wystawy, jest zdziwione, że nowoczesny sprzęt nie pracuje. – Będziemy to wyjaśniać z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie – mówi Zbigniew Michalski z biura prasowego firmy.
Michał Pytlik z krakowskiego Zarządu twierdzi, iż trwa po prostu uruchamianie placówki. – Taka ilość elektroniki potrzebuje czasu na rozruch. Do soboty wszystko powinno działać – mówi „Rz“. – Mamy przewodników dla zwiedzających. – Warstwa merytoryczna muzeum jest na miejscu. Multimedia to tylko ozdobniki – przekonuje rzecznik prezydenta Krakowa Marcin Kandefer.