Reklama
Rozwiń
Reklama

NIK: leśnicy sankcjonowali bezprawie Sobiesiaka w Zieleńcu

Najwyższa Izba Kontroli potwierdza ustalenia „Rz" i zawiadamia prokuraturę

Publikacja: 05.10.2010 21:43

Wyciąg należący do firmy Winterpol

Wyciąg należący do firmy Winterpol

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

– Skierowaliśmy wniosek do prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez urzędników wrocławskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK. – Tylko organy ścigania mogą sprawdzić, dlaczego świadomie przez pół roku nie reagowano na fakty łamania prawa.

Kontrola potwierdziła wszystkie [link=http://www.rp.pl/artykul/419342_Szybki_wyciag_Sobiesiaka.html "target=_blank"]ustalenia "Rz" dotyczące niezwykłej przychylności leśników[/link] dla inwestycji znanego z afery hazardowej Ryszarda Sobiesiaka. W styczniu ujawniliśmy, że przymykali oni oczy, a wręcz tuszowali łamanie prawa przez biznesmena, który nielegalnie wyrąbał blisko pół hektara lasu pod wyciąg narciarski w Zieleńcu.

Sobiesiak, współwłaściciel firmy Winterpol (z synem Markiem i córką Magdaleną), chciał budować sześcioosobową kolej kanapową już w 2007 r. Gdy nadleśniczy wyliczył mu formalności niezbędne, by wylesić grunt w obrębie parku krajobrazowego, zarzucił pomysł. Wrócił do niego rok później, kiedy w regionalnej i generalnej dyrekcji Lasów Państwowych zmieniły się władze.

Nie tylko leśnicy sprzyjali Sobiesiakowi. By wyciąg mógł ruszyć w ciągu kilku miesięcy, miejscowi samorządowcy na życzenie biznesmena poprawiali uchwały. Inwestycją interesował się też Zbigniew Chlebowski, ówczesny szef Klubu Parlamentarnego PO. A Marcin Rosół, asystent byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego (PO), pomagał przyspieszyć zgodę na wylesienie w Ministerstwie Środowiska, którą natychmiast przefaksował do Sobiesiaka. Biznesmen jednak już od ponad dwóch tygodni prowadził wycinkę pod wyciąg.

NIK nie przyjęła do wiadomości wyjaśnień RDLP, że w tej sprawie urzędnicy nie dopatrzyli się przestępstwa. Bo choć szefowie wrocławskiej dyrekcji lasów wiedzieli o samowoli budowlanej, to nakazali nadleśnictwu zawrzeć porozumienie o "bezumownym korzystaniu z gruntów leśnych". Zrobili to dwa dni po tym, gdy z dyrektorem RDLP Wojciechem Adamczakiem skontaktował się Chlebowski. Potem polityk PO chwalił się Sobiesiakowi, że monitoruje sprawę, a "dyrektor melduje mu na bieżąco".

Reklama
Reklama

– Dyrektor Lasów Państwowych jako funkcjonariusz publiczny ma obowiązek niezwłocznie zawiadomić organy ścigania o przestępstwie – podkreśla Biedziak. – Niezawiadomienie jest zagrożone karą do trzech lat więzienia.

Zdaniem NIK niepowiadamianie prokuratury o przestępstwie i zawarcie porozumienia utwierdziło Sobiesiaka w przekonaniu, że jego wpływy są wyjątkowe. Sam biznesmen zresztą podczas sejmowego przesłuchania przed hazardową komisją śledczą podkreślał, że prowadził wycinkę pod nadzorem nadleśniczego i składował drewno tam, gdzie nakazali to leśnicy. – Za moje pieniądze zwoziłem na dół – mówił.

[wyimek][b]Więcej informacji o [link=http://www.rp.pl/temat/371375.html "target=_blank"]aferze hazardowej[/link][/b][/wyimek]

Gdy wreszcie dopełniono wszystkich formalności i zawarto z Sobiesiakiem umowę dzierżawy gruntu, był już marzec 2009 r. Choć teoretycznie dopiero wtedy Winterpol mógł rozpocząć karczowanie terenu, wyciąg działał w najlepsze już od Wigilii.

– To była de facto zgoda sankcjonująca bezprawie – mówi Biedziak. – Zadziwiające jest też to, że nikt z Lasów nie próbował wyegzekwować nałożonych kar.

Za "bezumowne" korzystanie z terenu Winterpol zapłacił początkowo symboliczne 11 tys. zł (a np. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu w podobnej sytuacji musiał zapłacić RDLP 3,5 mln zł).

Reklama
Reklama

W końcu Sobiesiak, którego wyciąg, ostrożnie szacując, daje 20 – 30 tys. zł przychodu na godzinę, wpłacił ok. 220 tys. zł kary. Stało się to po artykule "Rz", w trakcie kontroli NIK, w przeddzień przesłuchania przez komisję śledczą byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

W maju Adamczak zrezygnował ze stanowiska szefa RDLP ze "względów osobistych". Zarzuty usłyszał tylko nadleśniczy nadleśnictwa Zdroje w Dusznikach, któremu szefowie kazali zawrzeć porozumienie z Winterpolem.

[ramka][srodtytul]Urzędnicy dowolnie interpretują prawo[/srodtytul]

Ustalenia dotyczące budowy wyciągu przez firmę Ryszarda Sobiesiaka to fragment ogólnopolskiej kontroli w Lasach Państwowych oraz urzędach decydujących o odrolnieniu gruntów i wylesieniu w latach 2006 – 2009.

Kontrola NIK wykazała, że Lasy dowolnie interpretują prawo. – Stąd nasz wniosek do resortu rolnictwa i MSWiA, aby doprecyzowali przepisy i tym samym wyeliminowali elementy uznaniowości w działaniach urzędników – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK.

Po pytaniach „Rz" o inwestycję Winterpolu kontrolę zarządziła też Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych. Oparta była ona jednak na szczątkowym materiałach, bo dokumenty zabezpieczyło CBA. 13 lipca DGLP złożyła do prokuratury zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez urzędników wrocławskiej dyrekcji Lasów związane z wcześniejszymi inwestycjami na jej terenie.

Reklama
Reklama

– Skierowaliśmy wniosek do prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez urzędników wrocławskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK. – Tylko organy ścigania mogą sprawdzić, dlaczego świadomie przez pół roku nie reagowano na fakty łamania prawa.

Kontrola potwierdziła wszystkie [link=http://www.rp.pl/artykul/419342_Szybki_wyciag_Sobiesiaka.html "target=_blank"]ustalenia "Rz" dotyczące niezwykłej przychylności leśników[/link] dla inwestycji znanego z afery hazardowej Ryszarda Sobiesiaka. W styczniu ujawniliśmy, że przymykali oni oczy, a wręcz tuszowali łamanie prawa przez biznesmena, który nielegalnie wyrąbał blisko pół hektara lasu pod wyciąg narciarski w Zieleńcu.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Kraj
Bizancjum w stołecznym ratuszu. Rafał Trzaskowski zatrudnił trzecią dyrektorkę-koordynatorkę
Reklama
Reklama