Czego "Wyborcza" się nie wstydzi

Jarosław Kurski ("Gazeta Wyborcza") to szczęśliwy człowiek. Właściwie niczego się nie wstydzi.

Publikacja: 18.03.2011 10:10

Piotr Gociek

Piotr Gociek

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Nie wstydzi się za byłego pracownika "GW" Michała Cichego, który kiedyś na jej łamach opluwał Armię Krajową. Nie wstydzi się, że jego gazeta oklaskuje paszkwile Jana Tomasza Grossa. Nie wstyd mu, że jego dziennikarze piszą nieprawdę - jak wtedy, gdy notkę MON o tzw. incydencie gruzińskim powstałą w tym roku opisywali jako dokument który powstał zaraz po owych wydarzeniach. Nie wstydzi się, że jego redakcja przez lata zatrudniała groźnego konfidenta SB Lesława Maleszkę i pozwalała mu gardłować przeciw lustracji.

Jedna tylko osoba napawa Kurskiego "piekącym wstydem" - wyznaje dziś redaktor "Wyborczej". Otóż wstyd mu za poetę Jarosława Marka Rymkiewicza.

Rymkiewicz został pozwany przez koncern Agora za to, że głośno wyraża swoje opinie. Traf chce, że są one nieprzychylne wobec środowiska "Gazety Wyborczej". Ale zamiast polemizować z poeta przy pomocy kontr-opinii, Agora woli targać go po sądach - nie pierwszy raz, bo tak było wcześniej z Rafałem Ziemkiewiczem czy prof. Zdzisławem Krasnodębskim. Za to także Kurskiemu nie wstyd, bo niby czemu? To chyba normalne, że wolność słowa kończy się w sądzie, prawda? Adam Michnik wie o tym najlepiej - posiedział w końcu w PRL-u. Na pewno podzielił się więc swoją wiedzą z pracownikami, zapewne i z Kurskim.

Co najbardziej martwi Kurskiego? Że Rymkiewicz "wypuszcza ohydne polskie demony, nad którymi nikt już nie panuje".

Co to za demony? W relacji z procesu (zaczął się w czwartek), którą zamieszczono w "GW" obok dramatycznego komentarza Kurskiego, są szczegóły. Na przykład taki: Tomasz Sakiewicz, naczelny "Gazety Polskiej". Co robi? "Stoi z boku i uśmiecha się. Zmobilizował tłum". Co jest czynem nagannym - uśmiechanie się, czy mobilizowanie, tego już dociec nie sposób. Ale chyba jednak uśmiech, bo chyba nie mobilizowanie, przecież sam pamiętam, jak przed 11 listopada "Wyborcza" mobilizowała tłum, żeby "wykopać faszystów" z Warszawy.

Ale to nie koniec kłopotów z tłumem. Otóż, mili państwo, "tłum z rykiem wdziera się na salę".  To naprawdę niebezpieczne, bo "jak tsunami ciżba ludzka wlewa się do środka, spychając wszystko po drodze". Kto wie, jak rzecz się skończy, może tłum zaleje jakiś reaktor i dojdzie do skażenia? Ale do skażenia już doszło, bo mecenas Rymkiewicza "nawiązuje do najgorszej obskuranckiej i ksenofobicznej tradycji w Polsce. Nie odczuwa przy tym żadnej niestosowności". W czym przejawia się ta wstrętna tradycja? Ano mecenas Sawicki ośmielił się zgłosić w sądzie listę świadków, którzy nie będą mili dla "Gazety Wyborczej" i jej ideologów.

Jarosław Kurski nie widzi za to niestosowności w tym, że jego dziennikarz w relacji z procesu pisze o Rymkiewiczu "publicysta w służbie prezesa PiS".

Nie tylko "Wyborcza" sporo miejsca poświęca procesowi Agora-Rymkiewicz. Wiele ciekawych rzeczy można na ten temat przeczytać w "Super Expressie". Były szef KPN Leszek Moczulski mówi na przykład, że porównywanie przez Rymkiewicza "Michnika do Róży Luksemburg jest nonsensem. To była skrajna, internacjonalna socjalistka, a Michnik jest lewicowym intelektualistą. Na tej samej zasadzie można mówić, że Mussolini i Lenin też mieli podobne przekonania, ale równocześnie bardzo różne". Oj, będzie nowy proces! Niech tylko prawnicy Agory ustala, czy Moczulski porównał Michnika do Mussoliniego, czy do Lenina.

Jacek Żakowski odpytywany w "SE" na okoliczność procesu przekonuje: "nie uważam, by fakt należenia do Komunistycznej Partii Polski był czymś obelżywym" oraz że Michnik "jest obiektem kampanii oszczerstw, która zaczęła się jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku.". Żakowski wie co mówi, w końcu "Polityka", której jest publicystą, zajmowała się przez większą część swego istnienia straszeniem Polaków Kuroniem i Michnikiem. Przestała dopiero wtedy, kiedy Kuroń i Michnik zaczęli straszyć "Politykę" Polakami.

Nie wstydzi się za byłego pracownika "GW" Michała Cichego, który kiedyś na jej łamach opluwał Armię Krajową. Nie wstydzi się, że jego gazeta oklaskuje paszkwile Jana Tomasza Grossa. Nie wstyd mu, że jego dziennikarze piszą nieprawdę - jak wtedy, gdy notkę MON o tzw. incydencie gruzińskim powstałą w tym roku opisywali jako dokument który powstał zaraz po owych wydarzeniach. Nie wstydzi się, że jego redakcja przez lata zatrudniała groźnego konfidenta SB Lesława Maleszkę i pozwalała mu gardłować przeciw lustracji.

Pozostało 86% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej