Liczby rządzą światem. Przypomniała mi się ta pitagorejska sentencja po przeczytaniu informacji Związku Kontroli Dystrybucji Prasy o nierzetelności danych o sprzedaży egzemplarzowej tygodnika „Wprost", która wywołała spory ferment na forach internetowych. Wśród opinii dających się zacytować zafrapowała mnie szczególnie jedna, którą pozwalam sobie przytoczyć za Wirtualnymi Mediami: „Redaktor Lis powinien zaprosić redaktora naczelnego »Wprost« do swojego programu i porozmawiać o fałszowaniu przez niego danych o sprzedaży. Docisnąć go wprost!". Jakkolwiek nie podzielam pewności autora komentarza o bezpośredniej odpowiedzialności redaktora naczelnego za fałszowanie danych, komentarz wydał mi się interesujący jako punkt wyjścia niniejszej analizy, albowiem dotyka on kwestii statusowej, związanej z wyjątkowością pozycji Lisa.

Stawiam tezę, że gdyby Tomasz Lis nie był Tomaszem Lisem, sprawa manipulacji danymi marketingowymi tygodnika „Wprost" pozostałaby własnością branżową, nie budząc większych emocji wśród szerszej publiczności.

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl