Reklama

Tajemnica medialnych gwiaz z importu

Obcokrajowcom łatwiej o sukces. – Wyróżniają się, no i lubimy, jak mówią w naszym języku – tłumaczą eksperci

Aktualizacja: 11.09.2011 23:39 Publikacja: 11.09.2011 20:24

Tajemnica medialnych gwiaz z importu

Foto: ROL

– W Mongolii jestem super znany, w swojej rodzinie! Nikt nie mieszka obok naszej jurty w promieniu 100 km, więc mogę powiedzieć, że 90 proc. ludzi, których znam w Mongolii, zna mnie – tłumaczy w e-mailu do "Rz" Bilguun Ariunbataar, mongolska gwiazda TVN znana z programów Szymona Majewskiego.

W show TVN wcielał się w rolę reportera stacji telewizyjnej U1 Bator zadającego kłopotliwe pytania celebrytom i politykom.

Aktorkę Agatę Buzek pytał na jednej z imprez, w co lubi grać. Na wieczorze wyborczym Bronisława Komorowskiego dopytywał Stefana Niesiołowskiego, czy Honduras wyjdzie z grupy, a restauratorkę Magdę Gessler poprosił o coś do jedzenia.

W jego wywiadzie z Januszem Palikotem padły głośne słowa o zastrzeleniu i patroszeniu Jarosława Kaczyńskiego.

Teraz Mongoła można oglądać w nowym programie Majewskiego "HDw3D" i na parkiecie "Tańca z gwiazdami".

Reklama
Reklama

Ariunbataar zdążył już zagrać w reklamie i dubbingować jedną z postaci filmu "Gnomeo i Julia". Na Facebooku ma pokaźny fanclub – prawie 28 tys. osób.

Studia z dojenia jaka

Skąd wziął się medialny fenomen Ariunbataara? Podobno jego kreacja to tylko kalka podobnej postaci z amerykańskiego satyrycznego show. Pracownicy TVN nie chcą jednak mówić o historii pojawienia się Mongoła na wizji. Obowiązuje przedstawiana przez niego wersja.

Od samego Mongoła trudno się czegoś dowiedzieć (do gwiazdy też niełatwo dotrzeć. Z "Rz" kontaktował się poprzez e-mail producenta programu "HDw3D"). Raz mówi, że do TVN trafił z castingu. Innym razem, że jest na polsko-mongolskiej wymianie telewizyjnej. – W Polsce już jestem szmat czasu. Ledwo pamiętam przyjazd. To było chyba cztery lata temu – twierdzi.

Więcej dowiedzieliśmy się w Stowarzyszeniu Polska – Mongolia.

– Jest naszym przyjacielem – mówi o Ariunbataarze Grzegorz Cessak prezes organizacji. Zdradza, że do Polski przyjechali rodzice Mongoła, a on sam, choć urodził się w Mongolii, wychował się w Polsce. Podobno nawet u nas studiuje. Co?

– Studia życia. W Mongolii już się nastudiowałem: dojenie jaka, strzelanie z łuku, przenoszenie kobyły i pilnowanie żony, żeby wydajnie pracowała – wylicza Ariunbataar.

Reklama
Reklama

Fenomen Mongoła nie dziwi medioznawcy prof. Jacka Dąbały. – W mediach najważniejsze jest, by się wyróżniać, a komu o to łatwiej niż obcokrajowcowi – mówi prof. Dąbała. – Do tego Polaków mile łechce, jeśli Niemiec, Anglik czy obywatel Mongolii mówią w naszym języku. Z miejsca zyskują sympatię.

Steffen i inni

Ariunbataar nie jest pierwszym obcokrajowcem, który zaistniał w rodzimym show-biznesie. Nową gwiazdą programu "Dzień dobry TVN" jest Joseph Seeletso. Zwany Józkiem Botswańczyk na co dzień prowadzi swoją restaurację.

"Taniec z gwiazdami" wylansował z kolei zagranicznych tancerzy: Stefano Terrazzino z Włoch, Żorę Koroliowa z Ukrainy czy Jana Klimenta z Czech. Jednak najwięcej zagranicznych gwiazd wypromował program "Europa da się lubić" emitowany w TVP2 w latach 2003 – 2008. – Program miał pomóc przełamać nasze lęki przed obcokrajowcami – mówi "Rz" Monika Richardson, która prowadziła show.

Występujący w nim zagraniczni goście zostali gwiazdami mediów.

Niemiec Steffen Möller, który pracował m.in. jako lektor języka niemieckiego, zagrał w serialu "M jak miłość", prowadził program "Załóż się" w TVP 2. Opublikował też kilka książek, a nawet zrealizował programy o Polsce dla niemieckiej telewizji.

Anglik Kevin Aiston m.in. prowadził w radiowej Trójce program "Kevin sam" oraz w TVP 2 "Euroquiz".

Reklama
Reklama

Włoch Paolo Cozza wystąpił w "Tańcu z gwiazdami", napisał książkę kucharską, wystąpił w reklamie. Dziś prowadzi własną firmę. – Nie przypuszczałem, że zyskam taką popular-ność – mówi "Rz" Cozza. – Na casting poszedłem z ciekawości. Czasem ludzie mnie zaczepiają, proszą o autograf. Ale we Włoszech mnie nie znają, więc spokojnie mogę spotkać się z kolegami na mieście.

– Ja przypuszczałem, że w programie będę gościł co najwyżej kilka razy – wspomina Conrado Moreno. Reprezentował Hiszpanię, choć podkreśla, że w połowie jest Polakiem. – Nie odczuwam żadnej popularności. W Warszawie jest się anonimowym.

W Hiszpanii tylko raz zainteresował operatorów hiszpańskich stacji. – Byłem na lotnisku w Madrycie akurat wtedy, gdy piłkarze Wisły przylatywali tam na mecz – opowiada. – Polscy kibice entuzjastycznie mnie powitali na lotnisku, więc operatorzy myśleli, że jestem pierwszym piłkarzem.

Dziś m.in. prowadzi telewizyjne losowanie Lotto, ma audycję w radiu, wydał też książkę o Madrycie.

Tylko chwila sławy

Uczestnicy programu TVP 2 największą popularność mają już jednak za sobą. – Cieszę się, że program pomógł im odnieść sukces. Nawet jeśli część ich kariery jako celebrytów była krótkotrwała – mówi Richardson.

Reklama
Reklama

Prof. Dąbała zwraca uwagę, że zagranicznym gwiazdom trudno jest długo utrzymywać się na topie. – Zawsze znajdzie się ktoś oryginalniejszy, kto bardziej zaciekawi publiczność – tłumaczy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ponad 2300 zgłoszeń z profilu Stop Cham Warszawa. „To utrudnia pracę policjantom”
Kraj
Poradziecka wyrzutnia pocisków pod Warszawą? Służby już na miejscu
Kraj
Kolejne rekordy na Lotnisku Chopina. Tylu pasażerów nie było jeszcze nigdy
Kraj
Sensacja za sensacją. Wyschnięta Wisła odsłoniła skarby sprzed stuleci, a nawet tysiącleci
Reklama
Reklama