Chodzi o Kamilę i Adama Krawczyków, którzy zostali zastrzeleni przed swoim domem w Milanówku, nocą 1994 r. Motywu i sprawców nigdy nie znaleziono. Teraz jest na to szansa.
– Podjęliśmy na nowo umorzone śledztwo w sprawie tego podwójnego zabójstwa. Prowadzimy czynności, wracamy do dawnych świadków – mówi „Rzeczpospolitej" Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Ta zbrodnia przypominała egzekucję. W tragicznym dniu Krawczykowie otwierali sklep z zabawkami, a wieczorem pojechali zapłacić za remont lokalu. Kiedy 41-letnia Kamila i 46-letni wtedy Adam tuż po północy wracali do domu, ktoś oddał do nich sześć strzałów z pistoletu kaliber 7,65 mm. Kobieta zginęła na miejscu, jej mąż zmarł w szpitalu, nie odzyskując przytomności.
Znaleziono ich leżących obok samochodu, w którym pracował silnik, a światła były włączone. Policję zawiadomił sąsiad, który usłyszał hałas. Ktoś z sąsiadów miał widzieć, jak z miejsca zbrodni oddala się mężczyzna w bejsbolówce.
– To wyglądało na egzekucję, zabójca strzelał w tułów i głowę – mówi jeden ze śledczych.