"Polak to dobry żołnierz"

Kryzys przysięgowy spowodował rozbicie Legionów. Królewiacy, którzy odmówili złożenia przysięgi, zostali internowani: oficerowie w Beniaminowie, szeregowcy w Szczypiornie koło Kalisza. Pozostali zostali sformowani w Polski Korpus Posiłkowy i przekazani pod komendę Austro-Węgrom. Piłsudski został aresztowany w nocy z 21 na 22 lipca 1917 roku.

Publikacja: 09.07.2012 01:01

Jan Gumowski „W okopach”, akwarela z 1916 r.

Jan Gumowski „W okopach”, akwarela z 1916 r.

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Red

95 lat temu, 9 lipca 1917 r., w odpowiedzi na wezwanie Józefa Piłsudskiego, żołnierze I i III Brygady Legionów Polskich odmówili złożenia przysięgi na "wierne braterstwo broni z Niemcami i Austro-Węgrami". Wydarzenie to przeszło do historii, jako kryzys przysięgowy. Fragment tekstu z dodatku Polska Piłsudskiego. Tam także więcej ilustracji

Austriacy przystąpili jesienią 1916 r. do reorganizacji Legionów w Polski Korpus Posiłkowy. Jej rzeczywistym powodem była chęć rozproszenia I Brygady i tym samym osłabienia pozycji Piłsudskiego. 27 listopada 1916 roku ogłoszono wiadomość o przyjęciu jego dymisji, a nowym komendantem niepokornej brygady został płk Marian Januszajtis.

Sytuacja ta podzieliła legionistów: zgodnie z instrukcjami swego wodza zaczęli masowo wysyłać podania do Komendy Legionów. Królewiacy, jako niepodlegający austriackiemu obowiązkowi wojskowemu, wnosili o zwolnienie ze służby, a żołnierze wywodzący się z Galicji – o przeniesienie do wojska austriackiego.

Nieco inne nastroje panowały w szeregach II Brygady. Obawiano się, że masowość protestów doprowadzi do rozwiązania Legionów w ogóle, w wyniku czego tworzony z trudem zalążek polskiego wojska przestanie istnieć. Jak wspominał jeden z żołnierzy: „Naszą polityką była chęć wyrobienia się na dobrych żołnierzy. […] Uznając wielkość Komendanta, nie uzależnialiśmy wszystkiego tak jak oni: albo wszystko z nim, albo nic bez niego”.

Legiony rozlokowano na Nowogródczyźnie, m.in. w Baranowiczach, gdzie przeszły pod komendę Niemców. Dowództwo niemieckie w rozkazie skierowanym do swoich żołnierzy podkreślało wartość bojową polskich formacji, jednocześnie zaznaczając, że są one „nerwowe”. Początkowo stosunki między legionistami a żołnierzami niemieckimi układały się poprawnie. Niemcy przezbroili polskie oddziały i rozpoczęli intensywne szkolenie żołnierzy i oficerów.

Tymczasem sprawa polska stała się przedmiotem zaciętych negocjacji pomiędzy państwami centralnymi. Problem uzupełnień stał się palący po ofensywie Brusiłowa, wskutek której c.k. armia poniosła znaczne straty.

W jej trakcie Niemcy po raz kolejny przekonali się o niskiej wartości bojowej Austriaków. Coraz poważniej zaczęto myśleć o pozyskaniu Polaków. Po walkach na Wołyniu, szczególnie pod Kostiuchnówką, Niemcy postrzegali ich jako świetnych żołnierzy. Szef sztabu frontu wschodniego gen. Ludendorff pisał: „Wzrok mój znowu zwraca się na Polskę. Polak to dobry żołnierz […]. Gdy Austria zawodzi, my musimy postarać się o nowe siły […]. Trzeba zrobić Wielkie Księstwo Polskie z Warszawą i Lublinem, a następnie armię polską pod niemieckim dowództwem”. Niemiecki generał bez ogródek stwierdzał: „Realizacja tej koncepcji może nie być dla nas zbyt wygodna z punktu widzenia politycznego, lecz wszelkie rozważania muszą zejść na drugi plan, skoro idzie o nasze zwycięstwo”.

Niemiecki apetyt na polskie mięso armatnie

Mimo że rozmowy w polskiej sprawie trwały od początku wojny, sojusznicy nie mogli dojść do porozumienia. Stopniowo to Niemcy zaczęli przejmować w tej sprawie inicjatywę. W sierpniu 1916 roku mimo początkowego oporu Austriaków politycy obu krajów podjęli decyzję o utworzeniu Królestwa Polskiego. W istocie miał być to twór kadłubowy – poza jego granicami miały pozostać Galicja, Poznańskie, Śląsk i Pomorze. Ostatecznie manifest dwóch cesarzy został ogłoszony 5 listopada 1916 roku równocześnie w Warszawie i Lublinie. Zapowiadano w nim, że władcy planują „utworzyć państwo samodzielne, z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem […]. Nowe Królestwo znajdzie w łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami rękojmie potrzebne do swobodnego sił swych rozwoju. We własnej armii nadal żyć będą pełne sławy tradycje wojsk polskich”.

Początkowo polska opinia publiczna i sam Piłsudski przyjęli proklamację przychylnie. Taka zapowiedź mogła stać się politycznym przełomem w sprawie polskiej, która mimo ponad dwóch lat wojny nie zajęła dotąd oczekiwanego miejsca w dyplomacji zmagających się mocarstw. Legionista Wacław Lipiński tak komentował to wydarzenie w latach międzywojennych: „Po raz pierwszy od lat stu, od czasów kongresu wiedeńskiego, zabrzmiały oficjalnie te słowa. Polska, wymazana ze słownika politycznego Europy, wróciła do swych praw, sprawa jej stanęła od razu na gruncie międzynarodowym”. Deklaracja cesarzy sprawiała, że – jak ujął to Piłsudski – pomiędzy stronami konfliktu mogła się rozpocząć w sprawie polskiej „licytacja wzwyż”.

Odezwa budziła jednak również obawy. Nie było w niej mowy o zjednoczeniu wszystkich polskich ziem – manifest stwierdzał enigmatycznie, że Polska będzie składała się z ziem polskich „panowaniu rosyjskiemu wydartych”. Dodatkowo już kilka dni po deklaracji opinia publiczna przekonała się o rzeczywistych intencjach ogłoszenia aktu. 9 listopada niemiecki generał-gubernator Hans Beseler i austriacki Karl Kuk wydali wspólną odezwę wzywającą ludność polską do wstępowania do tworzącego się Wojska Polskiego pod komendą niemiecką. Tymczasem Polacy uważali, że „armię musi powołać Rząd Polski, jedyny uprawniony szafarz krwi polskiej”.

Państwa centralne żądały rekruta, ale nie chciały przystać na utworzenie narodowych organów politycznych. Protestowały niemal wszystkie liczące się organizacje i stronnictwa. W jednej z odezw czytamy: „Tylko własny Rząd Polski może powołać naród cały pod broń, tworząc z Legionów armię polską z Józefem Piłsudskim na czele. Nie może być armii bez rządu! Nie może być armii poza Legionami!”. Powszechny bojkot odezwy rekrutacyjnej uświadomił Niemcom i Austriakom, że plany stworzenia polskich dywizji są nierealne. Prowadzona z dużym rozmachem akcja dała niewielkie rezultaty i wkrótce zaciąg został zakończony. Nawet uważani za ugodowców Polacy zaangażowani w proces reorganizacji i werbunku, jak nowy (od 14 listopada 1916 roku) komendant Legionów Polskich płk Stanisław Szeptycki czy szef Departamentu Wojskowego NKN płk Władysław Sikorski, przekonywali władze o konieczności powołania polskich organów władzy.

Komendant ma dość gadania

O tym, jak małą popularnością w społeczeństwie polskim cieszyły się poczynania Niemców, świadczyło zachowanie warszawiaków podczas defilady 1 grudnia. Mieszkańcy stolicy chłodno powitali maszerujące od Alei Jerozolimskich, Nowym Światem do pl. Zamkowego oddziały II Brygady (jedynie ją, jako najbardziej lojalną, przewidziano w paradzie). Żołnierzy biorących udział w defiladzie nazywano bratobójcami, wznoszono natomiast okrzyki na cześć I Brygady oraz jej komendanta.

Przychylność społeczeństwa polskiego miała pozyskać powołana 6 grudnia Tymczasowa Rada Stanu (rozpoczęła działalność 15 stycznia). Wśród 25 jej członków znalazł się również Piłsudski. W ten sposób Niemcy chcieli zyskać większą kontrolę nad jego poczynaniami. W istocie była to instytucja fasadowa, niemająca większego znaczenia ani wpływu na losy Legionów. Ostatecznie 10 kwietnia 1917 roku Legiony zostały przekazane pod komendę generał-gubernatora warszawskiego. Polska Siła Zbrojna, czyli Polnische Wehrmacht, miała się stać zalążkiem armii przyszłego Królestwa Polskiego. Poddani austriaccy mieli zostać wydzieleni z oddziałów i „zwróceni” Austrii. De facto oznaczało to podział Legionów i wywołało wzrost napięcia w oddziałach. Do dymisji podał się gen. Stanisław Szeptycki.

Na znak protestu legioniści nie oddawali honorów wojskowych Niemcom i lekceważyli ich rozkazy. Niejednokrotnie między żołnierzami obu narodowości dochodziło do bójek i krwawych incydentów. W maju na konspiracyjnym zjeździe delegatów wszystkich pułków uchwalono żądanie podporządkowania się Tymczasowej Radzie Stanu, uznania języka polskiego za urzędowy w wojsku polskim, jednakowego traktowania Galicjan i Królewiaków. Tymczasowa Rada Stanu również protestowała przeciwko wprowadzaniu niemieckich porządków w jednostkach polskich, jednak bezskutecznie.

Zmieniający się kontekst międzynarodowy (przystąpienie do wojny Stanów Zjednoczonych oraz rewolucja w Rosji) spowodował, że 2 lipca 1917 roku Piłsudski opuścił Radę Stanu. Komendant zarzucał jej bezradność, brak autorytetu i stanowczości: „Państwa przez gadanie nie tworzy się. Państwo tworzy się wolą, z pewnym ryzykiem, powstaje w nieporządku i chaosie, a u nas jest za dużo porządku, ryzyka się boimy”. Istotnie, działania, jakie przygotowywał, były bardzo ryzykowne i dla wielu niezrozumiałe.

Odmowa przysięgi

Czarę goryczy przelały wieści o przysiędze oddziałów legionowych, mówiącej o braterstwie broni z wojskiem Niemiec i Austro-Węgier. Inne sformułowania również budziły emocje. Legioniści mieli przysięgać nie Tymczasowej Radzie Stanu (czyli istniejącemu rządowi polskiemu – jakikolwiek by był), lecz „przyszłemu królowi polskiemu” – czyli bliżej nieokreślonej osobie. Sprzeciw budziło także oddanie Legionów pod komendę niemiecką. W istocie Niemcy chcieli w ten sposób zdyscyplinować niesfornego, acz przydatnego sojusznika. Przysięgać mieli tylko Królewiacy. Piłsudski (który w owym czasie rozważał przejście frontu na stronę rosyjską lub zbrojne opanowanie Dęblina) i jego współpracownicy zdecydowali, że legioniści nie złożą przysięgi. Komendant na odprawie oświadczył: „Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja – nasz wspólny wróg […] skończyła swoją rolę. Wspólny interes przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym – by alianci pobili Niemców”.

Kwestia przysięgi podzieliła środowisko legionowe. Za jej złożeniem opowiedzieli się m.in. mjr Michał Żymierski i kpt. Marian Kukiel (oficerowie I Brygady), jak również płk Marian Januszajtis i płk Stanisław Haller, mjr Włodzimierz Zagórski czy szef Krajowego Inspektoratu Zaciągu płk Władysław Sikorski. Zwolennicy przysięgi wywodzili się głównie z szeregów II Brygady. Oto jedna z relacji, dobrze oddająca odczucia żołnierzy „Żelaznej Brygady”: „[Piłsudski] żąda, abyśmy się rozbili i bądź poszli do domu spiskować, bądź zostali wcieleni do armii austriackiej. Dla Królewiaków taki rozkaz znaczył: »pójdziesz do mamy«, dla nas Galicjan: »pójdziesz na front włoski, aby stamtąd nie wrócić«. Nie mogłem pojąć, jaką korzyść mogła mieć z tego sprawa polska. […] rozumiałem tylko, że żołnierz polski, czy pod komendą pruską, czy chińską, zawsze żołnierzem polskim pozostanie. I więcej może zaważyć na szali, gdy stanowi zwarte kadry wojskowe, aniżeli jako jednostki spiskujące w domu czy w armii austriackiej”.

Gdy przedstawiciele TRS i Komendy Legionów usiłowali przekonać zrewoltowane oddziały o konieczności złożenia przysięgi w imię polskiej racji stanu, doszło do zamieszek i poturbowania agitatorów. Ostatecznie przysięgi nie złożyło 181 oficerów i 4729 szeregowych i podoficerów wobec 105 oficerów i 1939 żołnierzy (głównie z II Brygady), którzy ją złożyli. Z reguły odmowa przebiegała spokojnie, gwałtowniejszy charakter przybrała natomiast w Modlinie.

Kryzys przysięgowy spowodował rozbicie Legionów. Królewiacy, którzy odmówili złożenia przysięgi, zostali internowani; oficerowie w Beniaminowie (niedaleko Zegrza pod Warszawą), szeregowcy zaś w Szczypiornie koło Kalisza. Pozostali zostali sformowani w Polski Korpus Posiłkowy i przekazani pod komendę Austro-Węgrom. Uderzono również w Polską Organizację Wojskową, aresztując około 90 jej członków. Sam Piłsudski został aresztowany w nocy z 21 na 22 lipca. Od połowy sierpnia przebywał w twierdzy w Magdeburgu, niemal całkowicie odcięty od świata zewnętrznego. Towarzyszył mu jeden z jego najbliższych współpracowników Kazimierz Sosnkowski.

95 lat temu, 9 lipca 1917 r., w odpowiedzi na wezwanie Józefa Piłsudskiego, żołnierze I i III Brygady Legionów Polskich odmówili złożenia przysięgi na "wierne braterstwo broni z Niemcami i Austro-Węgrami". Wydarzenie to przeszło do historii, jako kryzys przysięgowy. Fragment tekstu z dodatku Polska Piłsudskiego. Tam także więcej ilustracji

Austriacy przystąpili jesienią 1916 r. do reorganizacji Legionów w Polski Korpus Posiłkowy. Jej rzeczywistym powodem była chęć rozproszenia I Brygady i tym samym osłabienia pozycji Piłsudskiego. 27 listopada 1916 roku ogłoszono wiadomość o przyjęciu jego dymisji, a nowym komendantem niepokornej brygady został płk Marian Januszajtis.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej