Święta coraz mniej święte

„Kevin sam w domu” w telewizji, „Last Christmas” w radiu, św. Mikołaj w reklamie coca-coli i Chuck Norris na reniferze.

Publikacja: 22.12.2012 00:01

Blisko 70 proc. Polaków deklaruje, że najważniejsze w okresie świąt jest spędzenie czasu z bliskimi,

Blisko 70 proc. Polaków deklaruje, że najważniejsze w okresie świąt jest spędzenie czasu z bliskimi, a niemal 40 proc. – że szczególną wagę ma podtrzymywanie tradycji. W praktyce jednak wygrywają zakupy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Tekst z archiwum "Uważam Rze"

Po raz kolejny można odnieść wrażenie, że każdego roku bombardowanie choinkami, Mikołajami, śnieżynkami, reniferami i innymi świątecznymi atrybutami zaczyna się coraz wcześniej. W tym roku jedna z telewizji komercyjnych wyemitowała „Kevina" równo miesiąc przed Wigilią. Ale świąteczne reklamy pojawiły się w telewizji już kilka dni po Wszystkich Świętych. Mało kogo już to dziwi, wielu – irytuje.

Do banalizacji świąt w dużej mierze przyczyniają się media i marketing, ale nie bez winy jesteśmy także my sami. Zakupowa gorączka skutecznie przesłania nam istotę świąt Bożego Narodzenia. Ważniejsze od przedświątecznej spowiedzi czy uczestnictwa w roratach staje się polowanie na prezenty i okazje. Z drugiej strony trudno się dziwić, że nie każdy potrafi się przed tak agresywnym marketingiem, z jakim mamy do czynienia w okresie świątecznym, uchronić.

Z najnowszego raportu Deloitte wynika, że polska rodzina wyda w tym roku na święta około 1300 zł. To o 12 proc. więcej niż w ubiegłym roku. 34 proc. świątecznego budżetu planujemy przeznaczyć na jedzenie, a 30 proc. na prezenty. Jednak w wielu przypadkach kwota wydawana w okresie świątecznym jest znacznie wyższa niż ta statystyczna. Nie bez powodu czas przedświątecznej gorączki to żniwa dla banków, oferujących szybkie pożyczki. W tym roku planuje skorzystać z nich 10 proc. Polaków. 25 proc. zapłaci zaś kartą kredytową.

Zdesakralizować święta próbowali już komuniści. Mieliśmy Wigilię, ale już zamiast Bożego Narodzenia była Gwiazdka

– To jest taka agresja rynku, przed którą trudno się obronić. Jesteśmy atakowani reklamami ze wszystkich stron. W każdym centrum handlowym czekają na nas świąteczne ozdoby, z głośników lecą świąteczne piosenki – mówi „Uważam Rze" prof. Andrzej Szpociński, socjolog z Collegium Civitas. – Kiedyś postanowiłem się przeciwko temu zbuntować i powiedziałem sobie, że nie będę kupował w galeriach i sklepach, które prowadzą taką „promocję" wcześniej niż dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Okazało się to praktycznie niemożliwe – dodaje i podkreśla, że nawet ludzie, którym ta sytuacja nie odpowiada, z czasem się do niej po prostu przyzwyczajają.

Mimo to wciąż często można spotkać ludzi, którzy głośno demonstrują swoje poirytowanie wszechobecnymi Mikołajami i reniferami. Tyle że ma się to nijak do rzeczywistości. Bo nawet malkontenci w ostateczności dają się uwieść świątecznemu szaleństwu. – Na tym polega dobry marketing – śmieje się dr Leszek Mellibruda, psycholog biznesu. – Niektóre sklepy w Polsce poszły tym tropem i aby nie denerwować klientów, przesunęły nieco termin zmiany dekoracji na świąteczne. Moim zdaniem to mało profesjonalne. Bo ludzie deklarują różne rzeczy, a jak przychodzi co do czego, to i tak nie mają wyjścia, bo świąteczna gorączka udziela się wszystkim – mówi.

Tłumaczy też, że owo nawarstwienie osobowości – czyli co innego deklarujemy, by potem zrobić coś dokładnie przeciwnego – to dziś dość częste zjawisko, toteż nie należy zbytnio przywiązywać się do tego, co ludzie mówią.

Święta jako biznes

Nic dziwnego zatem, że reklamodawcy traktują święta jako czas wzmożonej aktywności. Weteranem w tej kwestii jest koncern Coca-Cola, który dla wielu firm jest wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o skuteczny bożonarodzeniowy marketing. To ten koncern spopularyzował obecny wizerunek św. Mikołaja w czerwono-białym płaszczu i charakterystycznej czapce.

– Problem w tym, że ten Mikołaj, bo już niekoniecznie święty, nie ma zbyt wiele wspólnego ze chrześcijańskimi świętami Bożego Narodzenia – mówi prof. Szpociński. – To jest to samo, co już próbowali zrobić komuniści, czyli usunąć Chrystusa z Bożego Narodzenia. Mieliśmy wprawdzie „tradycyjną, polską Wigilię", ale już zamiast dnia Bożego Narodzenia była albo Gwiazdka, albo pierwszy dzień świąt. Dzieciom prezenty przynosił Gwiazdor, a nie św. Mikołaj. To systemowe działanie na szczęście się nie powiodło – dodaje.

Tyle że można zaryzykować stwierdzenie, iż obecne działanie jest nawet niebezpieczniejsze, bo reklamy, amerykańskie piosenki puszczane zamiast tradycyjnych kolęd skutecznie działają przede wszystkim w sferze podświadomości, wprowadzając nas w dobry, świąteczny nastrój. Z biegiem lat nie wyobrażamy już sobie świąt bez całej tej komercyjnej otoczki. Tymczasem jeszcze do niedawna nie wyobrażaliśmy ich sobie bez pójścia na pasterkę.

– Boże Narodzenie jest dla reklamodawców świętem idealnym, budzącym pozytywne emocje. Poza tym ludzie są przywiązani do całego związanego z nimi ceremoniału, a firmy z tego korzystają – podkreśla dr Mellibruda. – Biznes próbuje też zaanektować inne święta, np. Wielkanoc, proponując kurczaczki i zajączki z prezentami, ale to już nie jest tak oczywiste jak Boże Narodzenie, choć kto wie, czy z czasem się nie przyjmie – dodaje.

Odebranie świąt chrześcijanom

Zresztą sytuacja, w której święta przestają mieć cokolwiek wspólnego z narodzinami Syna Bożego, staje się coraz powszechniejsza przede wszystkim na Zachodzie, co siłą rzeczy z opóźnieniem, ale trafia i na nasze podwórko. I chodzi tu już nie tylko o czystą komercjalizację, ale także o coraz dalej idącą i bijącą rekordy absurdu polityczną poprawność. I tak trzy lata temu podczas odbywającego się w okresie świątecznym w Kopenhadze szczytu dotyczącego globalnego ocieplenia ocenzurowano już nawet choinkę. Duńscy dyplomaci tłumaczyli się, że „ONZ życzy sobie, by została zachowana neutralność", ponieważ „Boże Narodzenie nie jest obchodzone w ONZ". Ale nie tylko ONZ ma problem ze świętami. W USA co roku, pod hasłami politycznej poprawności, rusza krucjata przeciwników nazywania Bożego Narodzenia Bożym Narodzeniem. Parę lat temu Amerykanie zastanawiali się, czy użycie nazwy „Boże Narodzenie" nie łamie konstytucji. W tym samym czasie gubernator Kentucky oświadczył, że „wysokie zielone drzewko", które co roku staje w stolicy stanu, nie powinno być przez urzędników nazywane „choinką bożonarodzeniową" (Christmas Tree), lecz „choinką świąteczną" („holiday tree").

– Gubernatorowi nie przeszkadzała bowiem choinka jako taka. Usunął tylko określenie „Boże Narodzenie", bo przypomina o tym, że w tym czasie świętujemy narodziny Chrystusa – oburzał się wówczas Jeff Fugate, pastor parafii w Lexington. W innych regionach USA rządzącym politykom już dawno udało się przeforsować m.in. zakaz wystawiania w centrum miasta i państwowych szkołach bożonarodzeniowych szopek czy wywieszania na miejskich budynkach czerwonych i zielonych światełek. Powód? Zbytnio kojarzą się z religią chrześcijańską i mogą obrażać członków innych wyznań. Także niektóre amerykańskie uniwersytety zakazują pracownikom wywieszania w miejscach publicznych świątecznych ozdób kojarzących się z chrześcijaństwem. W wielu stanowych szkołach od lat zabronione jest śpiewanie kolęd.

Wielu właścicieli amerykańskich sieci handlowych nakazało zaś pracownikom, by życzyli klientom tylko „Wesołych świąt", a nie „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia". Swego czasu Amerykańskie Stowarzyszenie Rodzin (AFA) – największa chrześcijańska organizacja w Stanach Zjednoczonych – zachęcało swoich członków do bojkotu sklepów sieci, gdzie życzy się tylko „Wesołych świąt".

Do równie kuriozalnych sytuacji dochodzi i w Europie. Kilka lat temu w Hiszpanii uczniowie jednej ze szkół nie mogli obchodzić bożonarodzeniowych świąt, śpiewać kolęd ani otrzymywać prezentów, które w Hiszpanii dostaje się od Trzech Króli. Dyrekcja szkoły, powołując się na opinię nauczycieli i rady szkolnej, zakazała tego ze względu na ich „chrześcijański charakter", który „może obrazić wyznawców innych religii". Z kolei władze Katalonii ogłosiły, że ferie bożonarodzeniowe i wielkanocne będą zwać się odpowiednio: feriami zimowymi i wiosennymi.

Kartki poprawne politycznie

Zbyt chrześcijańskiego charakteru nie powinny mieć dzisiaj także kartki świąteczne. Zwłaszcza te rozsyłane przez międzynarodowe firmy i instytucje państwowe. Im mniej religijnych elementów, tym bezpieczniej – zdają się myśleć ich szefowie. – W naszej firmie bożonarodzeniowe kartki świąteczne wysyłane są nie ze sformułowaniem „Merry Christmas", tylko „Happy Holidays" – opowiada pracownica jednej z międzynarodowych korporacji, która ma siedzibę w Warszawie.

I tak coraz mniej mamy tradycyjnych kartek, przedstawiających żłóbek, Betlejem, Dzieciątko Jezus, Świętą Rodzinę. Coraz więcej zaś reniferów, Mikołajów, gwiazdek. Choć i te, jak się okazuje, mogą okazać się zbyt tradycyjne.

W ubiegłym roku „Rzeczpospolita" opisała historię kartek świątecznych rozsyłanych przez polską ambasadę w Londynie. Nie było na niej żadnych bożonarodzeniowych symboli, nawet choinek, bombek czy bałwanków. Zamiast tego była łyżwiarka w stroju rodem z cepelii, zaglądający jej pod suknię panowie i parę ludowych motywów. Z treści kartki również nie mogliśmy dowiedzieć się, z okazji jakich świąt została wysłana – równie dobrze mogłaby być to kartka urodzinowa, imieninowa lub jakakolwiek inna. „Wishing You All the Best" („Życzymy wszystkiego najlepszego") – taki napis zdobił świąteczną kartkę. Ambasada tłumaczyła, że wysyłała „neutralne" kartki, by nie urazić osób, które nie obchodzą świąt.

To zresztą praktyka coraz powszechniejsza zarówno w Polsce, jak i Europie. W ubiegłym roku Parlament Europejski wydał sześć oficjalnych kartek z okazji świąt Bożego Narodzenia. Na żadnej z nich nie ma nawet minimalnego odniesienia do chrześcijaństwa. Wcześniej

w kalendarzu szkolnym Unii Europejskiej 2010/2011, który gratis trafił do 3,3 mln uczniów, zaznaczono dni świąteczne wszystkich religii świata, z wyjątkiem świąt obchodzonych przez chrześcijan. – To jest głupota i terror politycznej poprawności, z którymi mamy do czynienia na zachodzie Europy – uważa prof. Szpociński.

– Niestety, to zjawisko zaczyna przenikać do Polski. Skoro wstydzimy się nawet używać nazwy „Boże Narodzenie", to po co w ogóle je obchodzić i wysyłać z tej okazji komuś kartki? – pyta.

Jakie święta?

Zwłaszcza że większość Polaków wciąż chce obchodzić święta i – co więcej – deklaruje, że mają one dla nich charakter religijny. Z ubiegłorocznego badania CBOS wynika, że dla 29 proc. Polaków Boże Narodzenie jest przede wszystkim świętem religijnym. Dla 51 proc. jest zaś świętem rodzinnym. Okazuje się też, że większość Polaków deklaruje, iż podczas świąt najważniejsze są dla nich nie prezenty czy zakupy, ale właśnie spędzanie czasu z rodziną (67 proc.), podtrzymywanie tradycji (38 proc.) i udział w kościelnych uroczystościach (32 proc.). Tyle deklaracje.

Rzeczywistość wygląda jednak trochę mniej optymistycznie. Choć prof. Szpociński podkreśla, że nie wszystko jeszcze stracone. – Zdecydowana większość Polaków wciąż chce obchodzić święta w rodzinnym gronie, przywiązuje także dużą wagę do tradycji oraz ich religijnego charakteru – podkreśla. – Mam nadzieję, że ludzie w końcu się zbiorą i w ramach społeczeństwa obywatelskiego zaczną walczyć z laicyzacją oraz komercjalizacją świąt – dodaje.

Grudzień 2012

Tekst z archiwum "Uważam Rze"

Po raz kolejny można odnieść wrażenie, że każdego roku bombardowanie choinkami, Mikołajami, śnieżynkami, reniferami i innymi świątecznymi atrybutami zaczyna się coraz wcześniej. W tym roku jedna z telewizji komercyjnych wyemitowała „Kevina" równo miesiąc przed Wigilią. Ale świąteczne reklamy pojawiły się w telewizji już kilka dni po Wszystkich Świętych. Mało kogo już to dziwi, wielu – irytuje.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej