– Przyjeżdża do nas coraz więcej turystów, ruch jest też coraz większy, a za tym idzie gorsze powietrze. Chcemy walczyć ze smogiem – argumentują samorządowcy z Małopolski.
Jednak na razie zapędy lokalnych urzędników wstrzymuje prawo, które nie zezwala na wprowadzenie takiego myta. Miasta szukają więc innych rozwiązań, by zmniejszyć ruch w centrach.
Wicemarszałek województwa małopolskiego Wojciech Kozak zaproponował wprowadzenie winiet dla kierowców spoza Krakowa. Zdaniem marszałka opłata powinna wynosić co najmniej 10 zł. – Nie ma szans na takie opłaty. Marszałek wchodzi w nie swoje kompetencję. To tak, jakbyśmy my zaproponowali jakieś rozwiązanie dotyczące Małopolski, a jak wiadomo, nie możemy tego zrobić – uważa Monika Chylaszek, rzecznik Krakowa. Dodaje, że pomysł ograniczenia ruchu poprzez wprowadzenie opłat jest zgłaszany przez ekspertów od ochrony środowiska od wielu lat. – Widzą w nim sposób na zmniejszenie smogu, jak to się udało zrobić w Londynie czy w Mediolanie – tłumaczy.
Podkreśla, że polskie prawo nie daje samorządom takich możliwości, dlatego Kraków nie walczy o takie rozwiązanie. – Ale chcemy zmniejszyć liczbę aut w centrum, rozszerzając strefę płatnego parkowania i podnosząc opłaty za zostawienie w niej samochodów – tłumaczy urzędniczka z Krakowa.
Dziś pasażer bez biletu płaci w Krakowie 240 zł kary, a kierowca, który nie uiścił opłaty za parkowanie, tylko 50 zł. Kraków odpowiedni wniosek w sprawie wzrostu opłat chce wkrótce złożyć w Ministerstwie Transportu. Z podobnym postulatem do resortu wystąpiła Warszawa. Hannie Gronkiewicz-Waltz też się marzą opłaty za wjazd do centrum. Dochody z tego tytułu już w 2009 r. uwzględniono w strategii zrównoważonego rozwoju systemu transportowego Warszawy do 2015 r., który przyjęto cztery lata temu.